You are currently viewing Uhuhu

Uhuhu

Siedzę sobie i głaszczę kota.
Nasza rzeczniczka Beata biega wystraszona trochę. Wyciąga z szafki te lepsze filiżanki i uważnie je ogląda. Bo ma podać w nich kawę biskupowi.
– A biskup to nie byle kto – twierdzi Beata.
– Do tego krakowski – dodaję i zastanawiam się czego też on ode mnie chce.
Biskup przybywa punktualnie w towarzystwie dwóch osób. Tamci jednak zostają za drzwiami, Beata też. W gabinecie zostajemy tylko ja i biskup.
– Szczęść Boże – biskup siada i nerwowo się kręci.
– Szczęść Boże – odpowiadam spokojnie i też siadam. – Co Jego Ekscelencję sprowadza do mnie?
Ekscelencja myśli, wzdycha, kręci się, wreszcie przełamuje się i mówi:
– Jest taki jeden ksiądz…
– Uhuhu… – mówię.
– Tak, właśnie ten.
– No i co ja…
Biskup przerywa mi gestem.
– Panie prezesie, gdyby to chodziło o zwykłego księdza, to nie byłoby sprawy. Ja umiem sobie radzić z takimi rzeczami. Ale tym razem… Tym razem jest inaczej.
– A dlaczego?
– Dlatego, że tym razem mamy tu niestety politykę.
Cisza.
– To źle? – pytam. – Co się wszyscy uwzięli na tę politykę? To rzecz jak każda inna.
– My nie mamy prawa…
– E tam, każdy ma prawo. Czy ksiądz, czy biskup ma prawo mieć poglądy, wypowiadać się, namawiać, oceniać…
– Co? Co ja słyszę?! A wie pan co ten ksiądz wygadywał?! I to ma być w porządku?!
– Niczego takiego nie powiedziałem. Uważam, że każdy, ksiądz też, ma prawo do swoich poglądów i ma prawo je wygłaszać. Ale jeśli one stoją w sprzeczności z tym, co powinien głosić z racji bycia księdzem…
– Właśnie – biskup jest nadal pochmurny.
– No to powinien te poglądy zmienić. Albo… Pracodawcę.
– Zaczniemy od zmiany poglądów. Czy pan ma może jakiś pomysł?
– Co ja… – wzruszam ramionami.
– Jeszcze raz mówię, że to sprawa polityczna, a nie religijna, a na polityce zna się pan świetnie.
– Z czym dokładnie jest problem?
– Och – macha ręką Jego Ekscelencja. – A z czym nie jest? Obżarstwo, pijaństwo, przeklina, gardzi zwykłym człowiekiem, zanadto przywiązany do wartości świeckich…
– No to ja bym zrobił to tak…
Dwadzieścia minut później włączam radio, jest już konferencja biskupa.
– Ksiądz Kazimierz powraca do swojej diecezji. Jak sami państwo wiecie, powołań mamy coraz mniej, a obowiązków nam nie ubywa. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby kapłan siedział w stolicy i gnuśniał. Ksiądz Kazimierz ma już nowe obowiązki. Dużo nowych obowiązków. Został kapelanem pieszych, głuchych, odchudzających się i alkoholików. I oczywiście kapelanem budowlańców. I jedzie na misję do Polski wschodniej.
Siedzę sobie i głaszczę kota.  Nie wiem, dlaczego ludzie nie lubią polityki.

(Wyświetlono 250 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Ewka
    Przydatny tekst, zwięzły, konkretny.
    1. Marcin Brixen
      Dzięki 🙂

Leave a Reply