You are currently viewing Śmigłowce i kara

Śmigłowce i kara

Wszyscy bardzo się zdziwili, kiedy to szkoła popadła w poważny konflikt z instytucjami Unii Europejskiej z powodu pana od zetpetów.
– To jeszcze są zetpety? – zdziwił się tata Łukaszka. – I czego wy się tam uczycie? Jak naprawić kran?
– Jak przez mobilną aplikację wezwać hydraulika – sprostował Łukaszek i dodał prędko:
– Żartowałem, żartowałem!
Bowiem pan od zetpetów podczas zajęć nie tylko przybliżał tematykę tej prozaicznej, przyziemnej techniki, ale i omawiał technikę światową.
I na pewnej lekcji, kiedy akurat klasa Łukaszka siadała w ławkach, otworzyły się drzwi i weszło dwóch panów oraz pan dyrektor.
Jeden z panów podszedł do pana od zetpetów jak do starego znajomego, przywitał się z nim serdecznie buziakiem w policzek, po czym zasiadł w pierwszej ławce i przysnął. Drugi z panów spojrzał na osłupiałego pana od zetpetów, wyciągnął jakieś papiery i spytał:
– Czy to pan dwa dni temu o ósmej miał lekcję zetpetów?
– Ja – wybąkał nauczyciel.
– I czy to pan na owej lekcji natrząsał się z wyposażenia francuskiej armii?
– Że co???
– Robił pan sobie dowcipy i uszczypliwe uwagi na temat helikopterów. Niech nie zaprzecza, mamy zeznania świadków! Przyznaje się pan? – napierał pan.
– To nie moja ręka – odparł dumnie pan od zetpetów.
– Jaka ręka? – pogubił się pan z papierami. Pan od zetpetów zyskał w ten sposób sześć minut. W tym czasie zapytał pana dyrektora co to za jedni.
– Ważni zagraniczni urzędnicy Unii Europejskiej – szepnął pan dyrektor. – Grożą naszej szkole sankcjami.
– Jakimi sankcjami? Za co?
– Podobno przez pana. Podczas lekcji bezprawnie natrząsał się pan z francuskich śmigłowców…
– Ach, to o to chodzi? – przypomniał sobie nauczyciel. – No… coś tam może wspomniałem… Prywatna taka opinia…
– Naruszył pan artykuł siedemdziesiąty siódmy traktatu o dobrym imieniu armii francuskiej – oznajmił pan. – Będą sankcje.
– Jak to: sankcje?! – zdenerwował się pan od zetpetów. – Przecież to gówno nie lata!
– Grabi pan sobie…
– No to niech mi pan powie jakie zastosowanie na polu walki ma helikopter, który nie lata?
– O, bardzo dużo – rzekł pan i poprawił okulary. – Może pełnić rolę szatni, biura, salki konferencyjnej, można schronić się przed deszczem. Ale nie tylko. Otóż Francuzi gruntownie przebudowali swoje maszyny i teraz są to przyczepy bojowe.
– Oooo! – ożywiła się męska cześć klasy. – Zdjęli wirniki i…
– O przepraszam, niczego takiego nie mówiłem! Łopaty śmigieł zostały!
– Po co?
– Świetnie się na nich wywiesza białe flagi.
– No więc sam pan widzi, czy te pudła mają jakąkolwiek wartość bojową?! – wykrzyknął pan od zetpetów rozkładając ręce. ale pan z Unii był nieustępliwy.
– Ani pan ani ja nie jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie. Ale tak się składa, że mam przy sobie opinię komisji Żnińskiej. Raport jednoznacznie stwierdza, że naruszył pan artykuł siedemdziesiąty siódmy. W związku z tym wszczynamy procedurę…
– Stop! – zawołał pan dyrektor tak głośno, że pan śpiący w ławce się obudził. – A jeśli wymienimy nauczyciela?
– Nie – odparł pan z papierami.
– Niech będzie tak wymiana, czemu nie – rzekł pan siedzący w ławce. Pan z papierami spojrzał na niego złym okiem, ale nic nie powiedział. Weszła pani od niemieckiego. Pan poderwał się z ławki i ją obcałował. Pani podeszła do biurka i odezwała się:
– Witam. Zaczynam lekcję niemieckiego. Guten Tag. Nie wiem, czy wiecie, ale żadna z niemieckich łodzi podwodnych nie nadaje się do użytku…
– Dość – przerwał kwaśno pan z papierami. – Zmiana nauczyciela nic nie dała. Będziemy wnioskować o sankcje.
I obaj panowie wyszli. Ten co siedział w ławce chciał się całować na do wiedzenia, ale tamten go wyciągnął za marynarkę.
– I co teraz będzie? – pan od zetpetów był zmartwiony.
– Atomowy cios! Pogrzebali nas – stwierdziła pani od niemieckiego.
– Pogrzebać to oni mogą sobie…- nie dokończył pan dyrektor. – Uruchomią procedurę. Ale żeby nałożyć sankcje potrzebna jest zgoda wszystkich dyrektorów szkół w mieście. Tak się składa, że dyrektorem jednej z nich jest mój bratanek, więc…

(Wyświetlono 185 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Cezaey
    dwa temu/dwa dni temu*; wyposażenie/a*; a tamten do/go* wyciągnął…
    1. Marcin Brixen
      Poprawiłem, dziękuję

Leave a Reply