Siedzę sobie i głaszczę kota.
Rozglądam się po gabinecie, nieufnie, bo kilka dni mnie nie było. I podejrzewam, że mi poprzestawiali coś tu i tam. Na ten przykład na biurku leżą suszarka i żelazko.
Wołam Mariusza.
– Co tu się działo? – pytam.
Mariusz rozkłada ręce i gęsto się tłumaczy.
– Coraz lepiej ci idzie w polityce Mariusz – mówię – wyrabiasz się. Dziesięć minut mówisz i nie jestem w stanie zrozumieć o co ci chodzi. Powiedz ty mi lepiej co to za żelazko? Spodnie prasowałeś na moim biurku?
– A, to – macha ręką Mariusz. – To nie ja. To Beata.
– Garsonkę sobie prasowała?
– Nie, zajmowała się Jankiem.
Kot aż miauknął, bo odruchowo dłoń zacisnąłem przy głaskaniu.
– Chyba mi nie powiesz, że Beata prasowała Jankowi spodnie! Chociaż… Przydałoby się…
– Nie, nie – Mariusz macha rękami. – Beata ocieplała Jankowi wizerunek!
– Zostawić was samych na chwilę – wzdycham. – Wołaj ich.
Pół godzina mija, Beata i Janek zasiadają przed moim biurkiem.
– Moi drodzy – mówię. – Tak się tego nie robi. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a wy tu jakieś suszarki, żelazka.
– Ale co ja mam zrobić? – załamuje ręce Beata. – Janek ma fatalne notowania! Co wytną jakieś drzewo, to zaraz wszyscy trąbią, że jego wina! Niektórzy już twierdzą, że to on jest winny tego, że ludzie koszą trawę w ogródkach! Muszę jakoś ocieplić jego wizerunek! Ale… – Beata wzdycha i spogląda na Janka. – Ale nie bardzo się da…
Janek milczy i wyskubuje sobie trociny z pulowera.
– Polityka to nie tylko polityka, czasami to chemia a czasem fizyka – mówię. – Zastosujemy teorię względności i zasadę akcji i reakcji. Jeżeli chcemy, żeby Janek wypadał cieplej, to musimy schłodzić wszystko inne. I już. Dlatego Beata zaraz ogłosisz, że Janek poleciał rano do Izraela. Tylko nieoficjalnymi kanałami.
Beata patrzy na mnie i nic nie rozumie.
– Do Yad Vashem – dodaję.
Oczy Beaty robią się duże jak broszki.
– Jezu! Przecież zaraz będzie, że on tam te drzewka powycina! Jak się media dowiedzą…
– O to chodzi, niech się dowiedzą. Daj znać, tylko jeszcze raz mówię, że nieoficjalnie, że Janek jest w Izraelu. A jak tylko pojawią się pierwsze posty i twitty, że Janek wycina drzewka w Yad Vashem…
– I co dalej? – pyta nerwowo Janek.
– I wtedy wychodzisz ty… Cały na biało… I informujesz, że cały dzień jesteś w kraju.
– Ale mediom to nie przeszkadza – wtrąca się zdenerwowany Mariusz. – Będą grzać cały dzień i całą noc, że Janek i tak jest w Yad Vashem i wycina drzewka. Oficjalne dementi nic im nie przeszkadza.
– Miała być jeszcze akcja i reakcja – przypomina czujnie Beata.
– I teraz widzicie dlaczego ona jest premierem a nie wy, bo ona pamięta o wszystkim. Tak, Beata, jeśli po naszym dementi pojawią się fałszywe informacje w mediach, to to będzie ta akcja, A my podejmiemy reakcję. Od jutra rozpoczynamy pracę nad nową ustawą medialną. Za fałszywe informacje będzie kara milion euro.
– No dobrze, a co będzie, jak się pomyli jakiś tygodnik myśliwski? – Janek widzę ma nadal obiekcje.
– Och jej, no to dodamy zapis, że dotyczy to tylko mediów z przewagą zagranicznego kapitału.
– Niemcy się zdenerwują – kręci głową Beata.
– To jak zadzwoni Angela to jej powiedz, że jeszcze jeden taki telefon i podciągniemy gazetki z dyskontów do definicji gazety. Z redaktorami, prawem prasowym, odszkodowaniami. Też będą objętą karą miliona euro za nieprawdziwe informacje.
Siedzę sobie i głaszczę kota. Nie wiem, dlaczego ludzie nie lubią polityki.
Ocieplanie wizerunku Janka
(Wyświetlono 317 razy, 1 dzisiaj)
Ten post ma 5 komentarzy