Łukaszek mył samochód swojego taty.
– Kapitalizm – uśmiechnął się zwycięsko tata patrząc z okna mieszkania na parking.
– Co za wyzysk człowieka przez człowieka, patrzeć na to nie mogę, on powinien dostawać jakąś rentę socjalną a nie pracować! – pałała oburzeniem mama Łukaszka.
– To zapłać mu ze swoich – zaproponował tata.
– Co za chamstwo! – krzyknęła urażona mama i nie wracała już do tego tematu.
Łukaszek mył dalej samochód swojego taty. I kiedy tak mył, to zauważył, że z jednej strony idzie do niego kolega z klasy – Gruby Maciek, a z drugiej strony idzie jego drugi kolega z klasy – okularnik z trzeciej ławki.
No i się spotkali.
– Ty tutaj? – zakpił z Grubego Maćka okularnik. – Myślałem, że jesteś ze swoją starą na proteście matek dzieci niepełnosprawnych!
– Ty tutaj? – zrewanżował się Gruby Maciek. – Zdążyłeś już odprowadzić swoją starą na samolot do Dubaju?
I się pobili.
Łukaszek dalej mył samochód swojego taty. I nagle Gruby Maciek i okularnik przestali się bić. Bo ktoś na nich wpadł. Ten ktoś – to była kobieta. Młoda i zapewne ładna, choć wgląd temu przeczył. Była bardzo brudna, rozczochrana, obdarta, a woń jaką wydzielała lepiej nie opisywać.
– Co się stało? Napadli panią? – zapytał wystraszony okularnik.
Kobieta potrząsnęła głową a potem słabym głosem zapytała w którą stronę do największego polskiego miasta nad Bałtykiem.
– W tamtą – Łukasze pokazał kierunek gąbką. Pani kulejąc oddaliła się mamrocząc coś o autostopie.
– Wątpię żeby ktoś ją podwiózł – skrzywił się Gruby Maciek. Ten zapach…
– Dziwne – powiedział w zamyśleniu Łukaszek.
– Chłopaki! Ale fura! – krzyknął w podnieceniu okularnik.
Podjechała do nich olbrzymia, czarna limuzyna. Wysiadło z niej dwóch panów. Jeden starszy, niższy, grubszy i bardziej ciemny, drugi młodszy, wyższy, chudszy i mniej ciemny. Pierwszy krzyczał coś po angielsku.
– Można w czymś pomóc? – spytał okularnik patrząc nadal na samochód.
– Tak. Szejkowi uciekła modelka. Nie widzieliście jej? – chciał wiedzieć drugi pan.
– A jak wyglądała?
– Brudno.
– Tak… Była tu taka. Poszła łapać stopa nad Bałtyk. Chciała jechać do największego polskiego miasta nad Bałtykiem.
Drugi pan zbladł jeszcze bardziej i zaczął coś tłumaczyć pierwszemu panu. Pierwszy pan zaczął strasznie krzyczeć straszną polszczyzną.
– Trzecia modelka w ten miesiąc! One znowu ode mnie uciec! I znowu do tego miasto! Co to za mężczyzna rządzić ten miasto? On być lepszy ode mnie? Płacić więcej?
– Płacić za co? – spytał Gruby Maciek, którego mocną stroną nie było myślenie.
– Pan Szejk ma bardzo wygórowane życzenia seksualne. Ale oczywiście wszystko jest legalne – zastrzegł pospiesznie drugi pan. – On po prostu płacił, tyle ile modelki chciały, a one się zgadzały. I tyle prosty układ.
– Za co płacił? – napierał Gruby Maciek.
Okularnik westchnął i wytłumaczył mu za co.
– Ble – wstrząsnął się Gruby Maciek.
– Na początek one też ble – powiedział szejk. – Ale potem się do tego przyzwyczaiły. a nawet one chyba to lubić. Więc ja teraz nie rozumieć czemu one uciekać do tamten władca miasta nad Bałtyk. Co on, bogatszy? Wątpię. Lepszy? W czym? Ma więcej… Hm… Tego…
– Ma! – zakrzyknął Łukaszek któremu wpadło coś do głowy. – Oczywiście, że ma! Zagadka jest bardzo prosta! Pięć lat temu było poważne zatrucie rzeki i zatoki! Fekaliami! Do dzisiaj się z tego nie podnieśli! Niech pan sobie tylko to wyobrazi – zwrócił się do szejka. – Całą rzeka! I cała zatoka! Tego pan już chyba nie przeskoczy! Nie ma pan z nim najmniejszych szans!
– Ja być szejk! Ja mieć wszystko! Dam radę! – zakrzyknął szejk i palnął pięścią w dłoń. – Zrobię u siebie na pustyni własną rzekę i własną zatokę! I wpuszczę tam co trzeba! Modelki znowu wrócić do mnie! Tylko zabraknie mi tego co trzeba wpuścić.
I zapytał się gdzie takie coś można – nomen omen – kupić.
————-
marcinbrixen.pl
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html – blog w formie książki
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
Jak pokonać miłość szejka
(Wyświetlono 261 razy, 1 dzisiaj)