Po szkole Łukaszka wszyscy biegali podekscytowani, bo miał przyjechać ich odwiedzić Prezydent.
– Nie wszyscy! Tylko nauczyciele – sprostowała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
– Jaki prezydent? – spytał okularnik z trzeciej ławki huśtając się na krześle.
– Polski – odparła drżącym głosem pani pedagog.
Okularnik się przewrócił i dostał naganę. za próbę niszczenia sprzętu szkolnego.
Przyjechał Prezydent. I ciekawa rzecz, nikt nie chciał się z nim spotkać. Dyrektor szkoły był zrozpaczony i pytał wszystkich dlaczego.
– E, bo mamy teraz cykl Krebsa, a to ważne…
– Nie no, na wuefie będziemy ćwiczyć rzuty osobiste, to ciekawsze…
– Myśmy już byli w tym tygodniu na jednym spotkaniu, z tym facetem z Pawełkowic, który zbiera kartony po pizzach…
– Mamy sprawdzian z geografii o wzniesieniach na Wyspie Chrząszczewskiej…
I jakoś nikt nie chciał przyjść, pomimo argumentacji pana dyrektora, że to przecież Prezydent.
– Załatwiłam jedną klasę, która by przyszła – odezwała się wreszcie pani wicedyrektor.
– Hurra! – zatańczył pan dyrektor.
– Ale ostrzegam, w tej klasie jest Hiobowski. I jeszcze tych dwóch.
– A co mi tam, niech się BOR martwi!
I tak się stało, że na spotkanie z panem Prezydentem przyszła tylko jedna klasa, w towarzystwie pana od historii i pani pedagog.
– Trochę mało tych dzieci – zauważył pan Prezydent.
– Wszyscy pilnie się uczą – skłamał pan dyrektor.
Pan Prezydent zapytał czego dzieci się tak pilnie uczą.
– Na przykład o Żołnierzach Wyklętych. Walczyli o wolną Polskę i dlatego teraz trzeba oddać im cześć. A komunistów, którzy ich mordowali w katowniach trzeba zdegradować – powiedział pan od historii.
– Ma pan rację – kiwnął głową pan Prezydent.
– Ale zaraz, nie tak prędko! – zamachała rękami pani wicedyrektor. – Degradować? Wszystkich? Jedną decyzją przekreślić komuś dorobek całego życia? Ci ludzie w większości nie żyją, jak mają się bronić? Oni też nie byli do końca tacy źli. A ci Wyklęci też nie byli do końca tacy dobrzy. Komuniści odbudowali kraj z powojennych zniszczeń, im też się należy jakaś cześć i szacunek!
Pan Prezydent wypchnął podbródek do przodu i stwierdził:
– Ma pani rację.
– Przepraszam bardzo! – i z miejsc dla uczniów wstał Łukaszek. – Ale pan się chyba myli. Nie można jednocześnie czcić Żołnierzy Wyklętych i komunistów, którzy ich zabijali. To się wyklucza. Albo jedni, albo drudzy.
– Wiesz co – odezwał się pan Prezydent. – Masz rację.
Jak pan Prezydent rację przyznawał
(Wyświetlono 257 razy, 1 dzisiaj)
Ten post ma 2 komentarzy