You are currently viewing Najdłuższy protest nowoczesnej Europy

Najdłuższy protest nowoczesnej Europy

Do bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, wprowadziło się młode małżeństwo. Nie dość, że pochodzili z maleńkiej wioski, to na dodatek ta wioska była koło Pawełkowic. Te oto podwójne kompleksy były zapewne przyczyną tego, że młoda małżonka bardzo szybko chciała zostać osobą miastową. Przypadkiem spotkała mamę Wiktymiusza, zwierzyła jej się ze swojego problemu. A mama Wiktymiusza namówiła ją aby się zapisała do kierowanego przez siebie koła Komitetu Obrony Dewiacji. W kole tym była już mama Łukaszka, która zaprosiła swoją szefową i neofitkę na sojową latte i kanapkę z salcesonem z promocji.
– I co będziemy robić – zapytał różowy ze szczęścia nowy nabytek koła. Mama Łukaszka już chciała zaproponować aby pooglądały telewizję, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. I bardzo dobrze, bo mama Wiktymiusza miała o wiele lepszy pomysł.
– Pojedziemy do Warszawy. Zobaczy pani miasto, naprawdę duże miasto. No i pójdziemy na protest.
– Na który? – zainteresowała się mama Łukaszka.
– Wesprzemy mamy osób niepełnosprawnych – uśmiechnęła się mama Wiktymiusza.
– Łaaaa – szepnęła nabożnie młoda mężatka. – Jeszcze nigdy nie byłam w Sejmie.
– I nie będzie pani – mama Łukaszka brutalnie sprowadziła ją na ziemię.
– Jak to? Nie słyszałam, żeby protest się przeniósł…
– Sejm się przeniósł. Po tym jak do budynku wtargnęła szesnasta grupa protestujących Parlament zmienił miejsce obrad, a z Sejmu uczyniono Dom Protestu.
– Protest matek osób niepełnosprawnych jest najdłuższym strajkiem okupacyjnym w Domu Protestów – pouczyła neofitkę mama Wiktymiusza. – To matka wszystkich protestów. Trwa już ponad pięć lat. Ci dzielni ludzie tam mieszkają, śpią, żyją, jedzą, czytają, pracują, a nawet się rodzą. W zeszłym roku jedna z matek urodziła synka. A w tym roku dwie kolejne są już też w ciąży. Ostatnio wysunęły postulat o meldunek w Domu Protestu, ale władze złośliwie im to utrudniają…
– Chcecie jechać do Warszawy na strajk matek osób niepełnosprawnych? – spytał Łukaszek niespodziewanie stając w drzwiach. – Już za późno.
– Jak to: za późno? – panie okropnie zbladły, a mama drżącym głosem zapytała:
– Zastrzelili ich wszystkich, tak?
– Nie – odparł spokojnie Łukaszek. – Protest się zakończył. Spełniono wszystkie postulaty.
– Jak to tak? – głos nowoprzyjętej brzmiał żałośnie. – Jak oni mogli? Co za chamstwo!
– Zaraz, przecież one przez pięć lat żądały żywej gotówki! – zakrzyknęła mama Łukaszka. – I przez lat była odpowiedź, że tych pieniędzy nie ma i nie będzie! A tu nagle taka volta? Co się stało?
– Znaleziono nowe źródło finansowania – brzmiała pokrętna odpowiedź Łukaszka, ale mama Wiktymiusza zrozumiała o co chodzi i przetłumaczyła:
– Będzie nowy podatek.
– Ech… – machnęła ręką mama Łukaszka. – Co tym razem? Paliwo? Alkohol? Papierosy?
– Nie. Zupełnie coś nowego. Otóż podatkiem na rzecz osób niepełnosprawnych zostaną objęte… Kobiety. Ale tylko te, które są powyżej dwudziestego piątego roku życia, są bezdzietne i niezamężne.
– Coś takiego! – mama Łukaszka była niezwykle wzburzona.
– Nie pojedziemy – neofitka była smutna.
– Wręcz przeciwnie! – mama Wiktymiusza pałała zapałem. – Pojedziemy! Ten protest się skończył ale na pewno zaraz pojawią się inne! Miliony ruszą na ulicę aby zaprotestować przeciwko rabunkowej polityce rządu, który gnębi naród nową daniną… E… On ma jakąś nazwę?
– Tak – potwierdził Łukaszek. – Jałówkowe.

(Wyświetlono 203 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply