Przykre spięciu w domu Hiobowskich wywołały dwa czynniki: wizyta mamy Wiktymiusza i uwaga siostry Łukaszka. Mama Wiktymiusza przyszła, siedziała, rozmawiała, opowiadała co tam słychać w sferach planktonu patopolitycznego, aż siostra Łukaszka znienacka wypaliła:
– Jak pani nie wstyd!
Zapdła niezręczna cisza.
– Ależ mylisz się – powiedziała łagodnie mama Wiktymiusza. – Wstydzę się. Wstydzę się cały czas za ten kraj, w którym codziennie deptana jest Konstytucja. W którym geje nie mają swoich linii metra. W którym pomimo upływu tylu lat nadal Żydzi ocaleni z Holokaustu nie odzyskali swoich przedwojennych kamienic w Dąbkowicach…
– Chodziło mi o coś zupełnie innego – przerwała jej gwałtownie siostra Łukaszka. – Chodzi mi o to, jak pani się nie wstydzi sprzedawać swoje ciało?
– E? – spytała osłupiała mama Łukaszka.
– Widziałam panią wczoraj… – cedziła siostra. – Wieczorem… Było już ciemno… Stała pani… Pod latarnią… I rozpięty płaszcz… Tego…
Tata Łukaszka oparł twarz na dłoniach leżących na stole i zaczął wydawać dziwne odgłosy, które trudno było jednoznacznie sklasyfikować jako płacz czy śmiech. Warto dodać, że ruszały mu się przy tym uszy.
– Tata pani jest dorosła, żyjemy w wolnym kraju i ma prawo robić ze swoją waginą co jej się podoba – oznajmiła lodowato babcia Łukaszka. – Nawet nią kupczyć.
– A jeśli nie tylko wagina? – spytał dziadek Łukaszka.
Tata Łukaszka zaczął szurać nogami.
– Musimy porozmawiać – sapnęła babcia Łukaszka.
– Podatek by trzeba jakiś odprowadzić – zamyślił się Łukaszek. – A paragon? Może pani trafić na prowokatora z Urzędu Skarbowego. Chodzą tacy. Słyszałem.
– Nic takiego – zamachała rękami mama Wiktymiusza. – Nic z tych rzeczy! To było szlachetne działanie wynikające z pobudek politycznych! Czy słyszeli już państwo o programie komar minus?
Nie słyszeli.
– Nie dziwię się, bo ten rząd zaczął się kryć z niszczeniem wszystkiego co popadnie – zgrzytnęła zębami mama Wiktymiusza. – Zniszczyli puszcze, zniszczyli korniki, zniszczyli esbeków, zniszczyli stadniny, zniszczyli media, zniszczyli sądownictwo, a teraz chcą zniszczyć komary! Podobno Niski z Żoliborza oznajmił ministrowi, nomen omen, ochrony środowiska, że ma wytępić całą populację komara w Polsce. Niemcy… To znaczy Unia Europejska wyraziła głębokie zaniepokojenie, a sędzia Fuyara wysłał już pytanie prekognicyjne do Trybunału Ochrony Praw Komara w Fucking w Austrii. Nie można jednak stać bezczynnie z założonymi nogami, bo komary giną już teraz i być może nigdy się nie odrodzą.
Hiobowskich jakoś to nie martwiło.
– Ale martwi na przykład Francję, która zażądała debaty na forum Parlamentu Europejskiego na temat komara. Organizacja Green Pic wystosowała apel do populacji człowieka w tym kraju, aby ratował populację komara! Więc ja… Ratowałam…
– W jaki sposób? – spytał tata Łukaszka nie podnosząc twarzy.
– Dokarmiałam je.
Tata Łukaszka jakoś się opanował i nie wybuchnął śmiechem
– Więc widzisz – powiedziała mama Łukaszka. – Niepotrzebnie się tak zdenerwowałaś. Ta pani wcale nie sprzedawała swojego ciała. Przeproś ją. Zresztą nawet gdyby sprzedawała, miałaby do tego prawo.
– Nadal uważam, że powinna się wstydzić – burczała siostra.
– Jesteś moherem? – spytała żartobliwym głosem mama Wiktymiusza kierując na siostrę morderczy wzrok.
– Nie. Zastanawia mnie jak pani nie ma wstydu oferować takie ciało? Same zmarchy. Przecież pani jest strasznie stara. Ile pani ma lat? Ze trzy dychy?
Mama Wiktymiusza błyskawicznie runęła w stronę siostry. I tylko fenomenalny refleks Łukaszka, wyćwiczony na setkach godzin gier komputerowych zapobiegł czemuś gorszemu. W ostatniej chwili przesunął stopą pufę tuż przed nogi startującej mamy Wiktymiusza. I dzięki temu skończyło się tylko na pękniętej kości śródstopia i rozbitym łuku brwiowym.
Nasza sąsiadka wystaje pod latarnią
(Wyświetlono 314 razy, 1 dzisiaj)
Ten post ma 6 komentarzy