You are currently viewing Sztuka zabijania

Sztuka zabijania

Siostra Łukaszka ostatnio wieczorami wymykała się z domu. Nikt nie pytał, wszyscy wiedzieli, że ma chłopaka i zakładali, że to wymykanie, to z nim. Aż tu pewnego wieczoru wybuchła bomba.
– Czy państwo wie, co ona dzisiaj robiła?! – syczała sąsiadka Hiobowskich, mama Wiktymiusza. Przyszła za siostrą Łukaszka do mieszkania, stała teraz u Hiobowskich w korytarzu.
– Pewno ten ich seks – westchnęła z rezygnacją babcia Łukaszka.
– No właśnie, że nie! – zakrzyknęła mama Wiktymiusza i zaanonsowała bombę. – Była w osiedlowym domu kultury!
– Też mi bomba, raczej kapiszon – mruknął Łukaszek.
– Przestań się wyśmiewać z „Wiodącego Tytułu Prasowego” – ofuknęła Łukaszka jego mama. – Była w tym domu kultury, no i co?
– Dali jej tam nóź do ręki! – zapiała dramatycznie mama Wiktymiusza. – Uczyli sztuki zabijania!
– No – rzekła z zadowoleniem babcia Łukaszka. – Wreszcie ktoś mi pomoże z karpiem na dwudziestego czwartego grudnia.
– Na Wigilię Bożego Narodzenia – poprawił dziadek.
– Czy państwo słyszą co ja mówię?! – przerwała im mama Wiktymiusza. – Państwa córka miała nóż w ręku! Bojówki w Somalii też tak zaczynały! jutro z tymi nożami będą się uczyć w domu kultury jak gazować Żydów w lesie!
– No wie pani – Łukaszek wzruszył ramionami. – Przecież w ośrodku nie ma lasu.
– Jak można gazować nożem? – zapytał uprzejmie tata Łukaszka i upił łyk herbaty.
– Gazowanie w lesie jest bez sensu, gaz ucieknie – dobił mamę Wiktymiusza dziadek Łukaszka i dostał od babci szturchańca w bok.
Mama Wiktymiusza tupnęła nogą.
– To nieistotne! Istotne jest to, że państwa córka uczyła się sztuki zabijania!
– Mogę coś powiedzieć? – odezwała się wreszcie nachmurzona siostra Łukaszka. – To nieprawda. Żadna tam sztuka zabijania.
– Widziałam cię z nożem w ręku!!
– Nóż tak. Bo to były zajęcia kulinarne.
Zapadła cisza. Wszyscy wiedzieli, że Borgiowie mogliby się od siostry uczyć sosu bolońskiego.
– I co było? – spytała słabym głosem mama Łukaszka.
– Specjały kuchni francuskiej.
– Ble – skrzywiła się babcia. – Pewno żabie udka.
– Ależ skąd! Tażin, falafel i tabbouleh.

(Wyświetlono 430 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. bez kropki
    Wreszcie ktoś to napisał i nie ja! Tj. nie tylko o falafelu, ale o hoplofobii. Ostatnio ludziom (płci wszelakiej) odbija już na samą wieść, że mam w kieszeni scyzoryk. Taki mały, taki do drobnych np. napraw… Zabić tym byłoby trudno (nie będę tego udowadniać, proszę przyjmijcie uprzejmie, że tak po prostu jest). Jak w pracy przemykam z toalety po umyciu zastawy od śniadania, to też na mnie łypią. Czy oni myślą, że będzie bezpieczniej, jak będę nóż chować w rękawie? Koleżanka ma pod biurkiem (czyt. głęboko schowaną w niedostępnym miejscu) cechówkę (taka siekiera leśniczego). Zabezpieczoną. Ostatnio informatyk jak tam wlazł w sprawie kabli od netu, to był na krawędzi omdlenia (i nie jest to figura retoryczna, tylko rzeczywiście był blady i miał problemy z krążeniem i oddychaniem). I to jest dopiero przerażające… Zwł. w zestawieniu z faktem, że złoto Makreli noże wielkości rzeźnickich nosi ze sobą STALE (taki folklor, odrębność kulturowa). I raczej nie bledną na widok nagich (ostrzy!). I raczej używają ich swobodnie i bez krępacji… My niedługo będziemy mieli jak ta japońska wyspa dawno temu. Tj. jeden nóż w wiosce przywiązany do słupa i wszyscy chcący coś pokroić muszą się tam udać. Ludzie ze złym zgryzem będą się musieli starać o pozwolenie na wykałaczki. Jakieś dziwne osoby starają się nam zakleić mózgi plasteliną łgarstw, żebyśmy zapomnieli, ze do ok. lat 50-tych ub. wieku mieliśmy i broń po domach, i KULTURĘ posiadania broni. Wielowiekową, powszechną, ugruntowaną, BEZPIECZNĄ, ODPOWIEDZIALNA… Ale to już odrębny temat. Przepraszam Marcinie za ten wtręt, ale serio źle się czuję wśród psychicznie uszkodzonych osobników, którzy dostają trachykardii/zapaści na widok noża. Ukłony.
    1. Marcin Brixen
      Hoplofobia była tak pobocznie i przy okazji. Przyznam się, że nigdy nie traktowałem hoplofobów zbyt poważnie, bo nie sądziłem, że istnieją. Być może będzie o tym nowa notka. Dzięki.

Leave a Reply