Trudny poświąteczny powrót do pracowej normalności tata Łukaszka, wraz ze swoim kolegą z pracy Kubiakiem, łagodzili kawą z firmowego ekspresu. Razem z nimi na trzeciego był jakiś nowy pracownik, pierwszy dzień w pracy. Nalali aromatyczny płyn do kubków, podnieśli do nosów, powąchali, podnieśli do ust i skosztowali pierwszy łyk.
– Pyszna herbata – powiedział nowy.
Tata Łukaszka i Kubiak zakrztusili się.
– To jest kawa – zauważył Kubiak.
– Herbata – odparł z łagodnym uśmiechem nowy. – Przecież jest napisane.
I pokazał napis na kubku „herbata”.
– Przecież to kawa – powiedział zaskoczony tata Łukaszka.
– To kwestia między mną a herbatą czy herbatę uważam za herbatę – nowy przytulił kubek do policzka.
– To nie jest herbata – wtrącił się Kubiak.
– Dlaczego nie?
– Bo to jest kawa.
– To kwestia między mną a moją herbatą – nowy upił łyk.
Tata Łukaszka wziął głęboki oddech i powiedział:
– Nie może pan nazywać kawy herbatą.
Nowy wywrócił oczami.
– Macie listę słów których nie wolno używać?
– Nie ale jak można nazywać jedną rzecz nazwą drugiej?
– Aj, aj, aj. Widzę, koledzy, że cierpicie na pewną przypadłość. Cechuje ona umysły, rzekłbym, z ciasnotą płynopoglądową.
– A jaka to przypadłość?
– Po prostu zbyt dosłownie traktujecie słowa! – nowy radośnie zamrugał oczami.
Kubiak zamieszał w swoim kubku stwierdził:
– Nie może pan tego płynu nazywać herbatą.
– Tylko tyle zrozumieliście z tego co mówiłem – westchnął nowy. – Mój kubek, moja sprawa! Co was tak interesuje co ja piję? Czy ja wam zaglądam do kubka?
– Może pan ją prywatnie nazywać w domu jak pan chce – tata Łukaszka rozłożył jedną rękę, bo w drugiej trzymał kubek. – Ale tu, na forum publicznym nie może pan mówić herbata.
– Dlaczego? Przecież jest wolność słowa.
– Bo to kawa.
Nowy wzruszył ramionami.
– W kółko powtarzacie jeden argument. Od tak inteligentnych ludzi oczekiwałbym czegoś nowego…
– Bez sensu – Kubiak wzruszył ramionami. – Argumenty nie liczy się na ilość czy na świeżość tylko na jakość. Poza tym taka bzdurna kłótnia jest kompletnie niepotrzebna…
– Myli się pan – przerwał mu nowy. – Jeśli ten temat buzi takie kontrowersje, to znaczy, że jest potrzebny.
Nagle podszedł do nich szef.
– O – powiedział. – Widzę, że już poznaliście nowego kolegę. Chciałbym abyście rozpoczęli dzień pracy od pracy, a nie od kawy.
– Herbaty – poprawił go łagodnie nowy.
Szef poczerwieniał.
– Co wy, idiotę ze mnie robicie? Przecież to kawa!
– Zbyt słownikowo traktuje pan definicje słów – zaczął nowy. – Poza tym przyszedłem dzisiaj wcześniej i zdążyłem już przeanalizować sprzedaż za ostatni kwartał.
– O – szef spojrzał na niego z uznaniem. – I jakie wnioski?
Nowy podał mu kartkę z napisem „straty” i powiedział tylko:
– Zyski!
Szef spojrzał, poczerwieniał znowu i powiedział tylko:
– Do kadr!
– Do widzenia – nie mógł sobie odmówić tata Łukaszka. – Ale proszę zbyt dosłownie nie traktować moich słów, mówię tak, bo już się nie zobaczymy…
No i się nie zobaczyli.
Kawa czy herbata
(Wyświetlono 284 razy, 1 dzisiaj)