Do pokoju Łukaszka weszła jego mama i powiedział, że bardzo jej zależy żeby poszedł z nie do fastfoodu na ich osiedlu.
– Ale ja nie jestem głodny – rzekł Łukaszek.
– Ale zrób to dla mnie.
– Jeśli chcesz zjeść burgera to możesz przecież iść sama.
– Ale ja nie jestem głodna – wyznała mama Łukaszka.
Łukaszek aż oderwał się od komputera.
– Jeśli ty nie jesteś głodna i ja nie jestem głodny to po co mamy iść do fastfoodu?
– Nie filozofuj! – tupnęła nogą mama. – Czasami do fastfoodu nie idzie się po to, żeby jeść.
– A po co?
Mama Łukaszka kręciła oczami, wzdychała, aż wreszcie wyznała, że mama Wiktymiusza idzie do fastfoodu ze swoim synem.
– To ty też musisz iść ze swoim – wbił szpilę Łukaszek. – Ach! Już wiem! Te zestawy z raperem buntownikiem! Idziemy!
Dziwna rzecz, teraz to przerażona mama Łukaszka nie chciała iść. I nie poszliby, gdyby nie to, że mama Wiktymiusza wstąpiła po nich. Teraz już nie było innego wyjścia. Musieli iść.
– Zobaczycie jaki mój syn jest twardy – szeptała mama Wiktymiusza kiedy stali w kolejce do kasy fastfoodu. Przed nimi kłębił się podekscytowany tłum dziewczyn wyglądających jak jednorożce i chłopaków wyglądających jak dziewczyny.
Kiedy wreszcie dotarli do lady, mama Wiktymiusza złożyła zamówienie jako pierwsza.
– Jednego Buntownika z podwójnym serem.
Mama Łukaszka spojrzała na nią złym okiem i skontrowała:
– Dwa Chrzanić System z frytkami.
Mama Wiktymiusza spojrzała na swojego syna. ten przełknął ślinę i wydukał:
– Osiem gwiazdek w sosie musztardowym.
Zwycięstwo już było mamy Wiktymiusza gdy do kasy podsunął się Łukaszek.
– Poproszę porcję surowego mięsa z drobno pokrojoną cebulą i ogórkiem kiszonym, a na to podwójne żółtko.
Ci, co nie zemdleli przy „Surowe mięso” zaczęli wymiotować przy „podwójne żółtko”. Mama Łukaszka spojrzała z triumfem na mamę Wiktymiusza, lecz jak się okazało zupełnie niepotrzebnie, bowiem leżała ona bez zmysłów.
– Będziesz się kiedyś wstydził gówniarzu, że jadłeś nabiał! – piszczała kierowniczka fastfoodu, która przybiegła na widok kuchennego Armageddonu. Personel zaległ na podłodze, wśród rozrzuconego jedzenia, tac, kubków z napojami, a z jednej maszyny wysypało się…
– Co to za zielone kulki? – zapytała zaciekawiona mama Łukaszka.
– A. to… Wchodzi do sprzedaży od przyszłego tygodnia.
– Jak to się nazywa?
– Soylent Green.
Buntownik z wyboru w menu
(Wyświetlono 410 razy, 1 dzisiaj)
Ten post ma jeden komentarz