No to po kolei.
Cytat odcinka: „musimy odbyć te randki”.
Pierwszy dzień pobytu na gospodarstwach, który w założeniu miał być sielskim i anielskim a pokazał dwa poważne kryzysy. Mniej poważny i bardziej poważny.
1. Mamy za sobą pierwszą noc u rolnika, która według niej opinii jest nocą kluczową, jeśli chodzi o to, co się potem dzieje na ekranie. Jak już wszystko walnie, to nie ma co zbierać.
2. Jest dziewiąta edycja programu, a niektóre kandydatki co roku do późna balują pierwszego dnia i są zaskoczone, że trzeba rano wstać. Część pań jednak oszukała system i kiedy rolnik przyszedł z pobudką, okazało się, że są już i brane i umalowane i nawet kręcą się w kuchni. Spokojnie, u Michała był obowiązkowy nudes kiedy to jedna z dziewczyn biegała po korytarzu w ręczniku.
3. Nie ma co prawda w tej edycji rolników seniorów (Bogu dzięki), ale pewien segment widzów oczekuje kobiecych krągłości. Został usatysfakcjonowany ujęciami jak to jedna z kandydatek schodzi po drabinie.
4. Przyroda to nieustanna walka o przeżycie, a zatem mieliśmy atak krowy i kury.
5. Jeśli chodzi o zajęcia dla kandydatów i kandydatek to mieliśmy standardowy miks pobudki, śniadania i lekkich prac gospodarskich. Zbieranie jajek, dojenie krówek, karmienie zwierząt, zamiatanie budynku, mycie maszyn, jazda traktorem i inne takie tam.
6. Najlepiej chyba idą sprawy u Michała. Luz, bajer, gadka, śmichy-chichy, podrzucanie naleśników. Jedna z panien ewidentnie miga się od roboty, co wszyscy zauważyli, nawet Michał, ale temat jest brany ze śmiechem. Zobaczymy ja sytuacja rozwinie się dalej. Na razie wszystko rokuje dobrze.
7. Nie jest źle u Klaudii. Klaudia wywiozła chłopaków do lasu, ale spokojnie – nie wzięła ze sobą szpadla. W lesie czekał jej tata, pod którego okiem panowie cięli drzewa piłą. Potem trójka kandydatów przycinała drzewka na plantacji. Już ujawniły się ich cechy. Konrad jest najbardziej do przodu, dogaduje Walentynowi i irytuje go, go rolniczka poświęca swą uwagę Walentynowi. Walentyn dość dużo stracił. Okazał się guzdr… No nie, okazało się, że na wszystko potrzebuje więcej czasu niż konkurenci. I okazał się pantofl… No nie, po prostu przyznał, że musi mieć jasno powiedziano gdzie i kiedy ma być i co zrobić. Czyli mąż idealny. Trzeci kandydat jest najmniej wyrazisty i istnieje gdzieś tam poza głównym nurtem, ale być może to on w myśl przysłowia „gdzie dwóch się bije” zgarnie całą pulę. Walentyn raczej już odpadł, po prostu nie nadąża za rolniczką. Jeśli to o czymś świadczy – podczas jazdy samochodem to Konrad siedział obok kierującej Klaudii.
8. U Tomasza R byłoby całkiem znośnie gdyby nie pani ciężarna. Tomasz co by nie mówić doskonale układa sobie relacje z paniami, wręcz podręcznikowo. Widać rękę człowieka doświadczonego, światowego rzekłbym nawet, bo jedną z pań czarował wizją szampana z truskawkami. Rolnik! Ze wsi! Tu zagada, tam dotknie, wszystko idzie naturalnie swoim tempem do przodu. Niestety, nie wiadomo kto wpadł na pomysł, aby przysłać mu na gospodarstwo panią w ciąży. Podobno sam Tomasz, ale jakoś w to nie wierzę. Dla produkcji jest to jakiś motyw, jakiego jeszcze nie było w programie. Pani powiedziała koleżankom o swoim stanie, co tamte przyjęły ponoć z sympatią i uznaniem – za odwagę, że mimo to się zgłosiła. Tak to kandydatki mówiły do kamery, ale czy kobieta powie do końca prawdę? Coś tam się musiało dziać, bowiem pani ciężarna zaczęła kosym okiem popatrywać na koleżanki, być zazdrosna o ich czas z rolnikiem, a do jednej zwracać się kpiąco „faworytko”. Gdyby Tomasz jej podziękował atmosfera zrobiłaby się o wiele lepsza. Kto wie co będzie dalej.
9. Kryzys, ten mniejszy, mamy u naszego rolniczego supermena czyli Tomasza K. i przystojny, i tiktoker, i wygadany, i fajne dziewczyny i wszystko, a tu nic. Niby Tomasz przygotował dzień, ułożył plan zajęć, zabrał dziewczyny na strzelnicę, pokazał im swoje życie, swoją pasję, a jednak się klei. Dlaczego? Kandydatki odpowiadają jasno: problemy z komunikacją werbalną: Tomasz mówi dużo sam do siebie, głównie o sobie. Nie słucha co one do niego mówią. Jeśli nawet słucha – nie kontynuuje rozmowy poprzez zadawanie pytań. W efekcie dziewczyny odbierają to jako olewanie i brak chęci poznania ich bliżej. Tomasz borni się, że jego wizja poznawania się polega na wspólnych aktywnościach. Kryzys nie jest na szczęście poważny, bo Tomasz zdał sobie sprawę, że coś idzie nie tak i nawet poprosił jedną z dziewczyn o pomoc. Zatem mamy kryzys ale z widokami na przezwyciężenie go. Czy poważnymi? Tomasz już coś zaczął przebąkiwać o „stworzeniu grupy przyjaciół”, więc jeśli on nie widzi szans…
10. „Jest problem, ale trzeba wiedzieć jaki” zauważyła posępnie jedna z kandydatek Mateusza. Och, problemów to tak jest co najmniej kilka, bowiem to u niego mamy ten poważny kryzys. Nie jest to co prawda aż tak spektakularna katastrofa jak u Dawida z siódmej edycji, ale i tak stąpamy po bardzo cienkim lodzie. Problem numer jedne. Co tu kryć, wszyscy zapewne widzą, że Mateusz ma potężny problem z wyrażaniem słowami czego chce, jest bardzo nieśmiały i nie do końca chyba wie czego chce. Tak to wygląda jakby nigdy nie był w związku i nigdy wcześniej nie oglądał programu. Więcej mówi solo do kamery niż do dziewczyn. Do kandydatek kieruje krótkie zdania i nie zważa na dobór słownictwa, a kobiety uwielbiają analizować każde słowo. Fraza” musimy odbyć te randki” przejdzie to historii programu. „Musimy?” zapytała jedna z dziewczyn. Dziewczyny to problem numer dwa. Określają się jako nieśmiałe i czekające na ruch drugiej strony. Tak samo niestety określa się Mateusz. Trzeci problem to wzajemne oczekiwania każdej ze stron. Mateusz po lekturze listów i spotkaniach podczas których wybierał kandydatki usłyszał tyle miłych słów, że zbudował sobie własną wizję pobytu dziewczyn na gospodarstwie. miał to być wychodzący z inicjatywą i walczący o jego względy harem. Dziewczyny natomiast – okazało się – dogadały się, że nie będą walczyć i rywalizować tylko poczekają na jego decyzję. Czyli on czeka na ich ruch, a one na jego. Doszło do takiej sytuacji, że dziewczyny zamiast oczekiwać na randkę oddychają z ulgą, że nie zostały na nią zaproszone, tylko ta druga (!)
11. Mieliśmy zatem jedną randkę w tym programie, ale taką, że chyba lepiej aby jej nie było. Mateusz zaprosił na randkę Zuzannę. Opowiadał jej o wszelkich formach nawiązywania kontaktu oprócz słownej, a ze szczególnym uwzględnieniem dotyku. No nie no, żeby trzymać się za ręce to nie wystarczy list i przyjazd, tylko jednak trzeba trochę porozmawiać. Zresztą kontakt dotykowy z każdą z dziewczyn przed wyborem tej jednej raczej nie ma szans powodzenia. Kompletnie go zdruzgotało kiedy usłyszał od Zuzanny, na co dziewczyny się umówiły. Na brak rywalizacji i bierne czekanie na jego decyzję. „Ale wam też musi być zależeć na mnie” rzekł kompletnie zaskoczony Mateusz. Tak pięknie pisały mu w listach a teraz weź i je zdobywaj… Nie tak miało być. Zuzanna już była na granicy decyzji o wyjeździe, ale Mateusz nawet tu nie umiał się dobyć czy ją zachęcić do pozostania czy do wyjazdu. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w następnych odcinkach cała czwórka wypadnie lepiej, a po programie Mateusz znajdzie sobie jakąś fajną dziewczynę z ikrą.
12. Ogólnie wrażenie jest takie, że – po raz kolejny – kandydatki są bardziej spięte, bardzo patrzą na to ile czasu komu rolnik poświęca. Już, po pierwszym dniu chciałyby czasu sam na sam, rozmowy, deklaracji, wskazania faworytki, a najlepiej decyzji. Bardzo niecierpliwe. Natomiast kandydaci – po raz kolejny – podchodzą na luzie i spokoju.
13. Po raz kolejny widać, że przydałby się jakiś poradnik dla rolników. Więc w skrócie:
– ułożyć plan A pobytu i zajęć
– ułożyć plan B jeśli idzie źle
– ułożyć plan C na wypadek ucieczki
– równo dzielić czas pomiędzy kandydatki, nie faworyzować nikogo
– dużo z nimi rozmawiać, ale nie z każdą osobno tylko grupowo
– trochę mówić o sobie, więcej pytać o nie, jeszcze więcej słuchać
– odpowiednio się zwracać. Na randkę się zaprasza jakby to było coś ekstra, a nie „musimy je odbyć”.
Za tydzień – ciąg dalszy pobytu na gospodarstwach.
Ten post ma jeden komentarz