You are currently viewing Jak Wach-Lełęsa z Kisławem-Czeszczakiem walczył

Jak Wach-Lełęsa z Kisławem-Czeszczakiem walczył

W zasadzie to od razu można napisać, że wizyta Wacha-Lełęsy skończyła się źle. Z kilku powodów. A głównym było to, że ktoś mu ukradł show, co było zbrodnią nie do pomyślenia.
Zbrodniarzem, a właściwie zbrodniarką była dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza.
Zaczęło się tak, że pani pedagog zapowiedziała wizytę słynnej postaci. I zaproponowała zbiórkę pieniężną.
Zdumiona klasa spytała po co.
– On inaczej nie przyjdzie – odparła zmieszana pani pedagog.
– To ja już wiem kto to jest! – zawołała dziewczynka, która zawsze odzywała się jako pierwsza. – Wach-Lełęsa!
– Jak na to wpadłaś?!
– W zeszłym roku był gwiazdą na komunii mojej kuzynki. Tylko on bierze kasę…
– Czy on wystąpi w cyklu autorytety w naszej szkole? – chciał wiedzieć okularnik z trzeciej ławki.
– Już nie.
– Jak ktoś występuje za kasę po komuniach to nie może być autorytetem – stwierdziła z satysfakcją dziewczynka.
– Moja mama twierdzi, że on nadal nim jest – wtrącił Łukaszek.
– Wiem, to ona nalegała, aby zorganizować wam spotkanie z nim – oznajmiła pani pedagog.
Klasa uzbierała środki finansowe i Wach-Lełesa przybył. Zanim zaczął wykład zajrzał do koszyczka, w którym znajdował się datek.
– Tak mało? – skrzywił się. – Nawet na prąd mi nie starczy!
Dał się jednak przekonać i rozpoczął prelekcję.
– Ja, mnie, mój, moje – deklamował z patosem. Klasa się nudziła i gadała. Pani pedagog poczuła, że musi interweniować.
– Uwaga! Kto będzie rozrabiał, ten będzie pisać na bieżąco dyktando ze słów gościa!
Uczniowie zamarli z przerażenia, bowiem składnia, gramatyka i słownictwo Wacha-Lełęsy nie dawały im najmniejszych szans. Zamilkli zatem, a gość opowiadał. Mówił dużo. Głównie o sobie. I o walce.
– Walczyłem! – pokazywał na siebie. – Ja walczyłem! Na śmierć i życie walczyłem! Oj, jak ja walczyłem!
Mówił dużo, ale konkretów w tym niestety było mało. Nic więc dziwnego, że w końcu któryś z uczniów odważył się zapytać z kim Wach-Lełęsa tak walczył.
– Nie wiecie?! – zaperzył się gość.
– Hiobowski, ty na pewno wiesz, od matki – próbowała ratować sytuację pani pedagog.
– Pan walczył z Kisławem-Czeszczakiem – rzekł spokojnie Łukaszek.
– Tak! Oczywiście! Ja walczyłem z gienerałem! A on ze mnom! I przyszłem ja kiedyś do niego i mówiem mu tak: gienerale, czemu pan walczy ze mnom? A on mi na to, że takom ma pracę. A wtedy ja do niego: a nie moglibyśmy się spotykać po pracy? Po piętnastej na ten przykład? I tak go pokonałem. I potem razem pil… pilnowalismy Polski.
– Zaraz, moment – Gruby Maciek machał rękami. – Ale my chcemy wiedzieć z kim pan walczył!
– Mówię, że z Kisławem-Czeszczakiem! Ja z nim, a on ze mną! Ramię w ramię!
– Nie, to trzeba inaczej spytać – rzucił okularnik i klasa zaczęła się gorączkowo naradzać. Oprócz dziewczynki, która odzywała się jako pierwsza. Ta siedziała na swoim miejscu, skrzyżowała ramiona i z pełnym wyższości uśmiechem patrzyła na Wacha-Lełęsę.
– Ja wszystko wiem – powiedziała.
– To nie tak, to nieprawda – zaczął gość, ale nagle pozostali uczniowie oznajmili, że uzgodnili wersję i zadają pytanie. Naprzód wysunęła się przewodnicząca klasy, Melissa.
– Przeciw komu pan walczył?
– Przeciw Kisławowi-Czeszczakowi – nie wytrzymał okularnik.
– To ona ma odpowiadać, nędzna fiucino, a nie ty! – warknął Gruby Maciek i się pobili.
– Ja walczyłem z gienerałem, a nie przeciwko niemu – przyznał Wach-Lełęsa.
– No to przeciw komu?
– Przeciwko małym ludziom, którzy fałszowali dokumenty, produkowali teczki i dzisiaj opowiadają brednie jakobym nie walczył! Czy oni nie widzom jakom podłość mnie robiom? Przez to nie chcom mnie na wykłady zapraszać! I z czego ja bede żył?
Ktoś zasugerował totka.
– To już nie ten totek co kiedyś, nie ma szans, żebym wygrał – machnął ręką gość.
– To przeciw komu pan w końcu walczył?
Ostatnie słowo należało jednak do dziewczynki.
– Czy wy nie słyszycie odpowiedzi? On walczył z introligatorami!
Zapadła cisza.
– Intro co? – spytał ostrożnie Wach-Lełęsa. – Co to jest?
– To tacy ludzie, którzy robią teczki.

(Wyświetlono 218 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply