You are currently viewing Rolnik szuka żony, odcinek 7/8

Rolnik szuka żony, odcinek 7/8

No to po kolei

1. Pobyt u rolników wchodzi w fazę kluczową.
2. Odcinek sponsoruje zdanie „nie tak miało być”.
2. Krzysztof to się udał. Relację z jego domu rozpoczęła się od sceny na pomoście. Kasia po wylaniu swoich żali udała się pakować, a Krzysztof pokazując, że nie ma kompletnie wyczucia w sprawach damsko-męskich poszedł ją namawiać na to, by została na obiedzie. Jej się tu świat wali – a on jej obiad. Krzysztof, który nocami wybywał na spacery z Bogusią we dwoje, chodził z nią za rękę i obściskiwali się po kątach był zdziwiony, że Kasia nie chce czekać na randkę z nim. Bezradnie rozkładając ręce pytał czym, no czym on mógł ją zranić. Nie tak miało być. Miała być jedna randka, potem druga randka, trzecia i finalnie wybór Bogusi. A tu wszystko samo się zrobiło w pięć minut. Bogusia zaskoczona postępowaniem Kasi. No jak ona mogła wziąć i wyjechać zamiast czekać, aż Krzysztof puści na pięć minut rękę Bogusi i przypomni sobie, że w domu jest ktoś jeszcze poza nimi. Mamy więc i będziemy mieć sytuację, która już wcześniej pojawiała się w programie. Będziemy oglądać grzybobrania, sprzątania, spacery i rozmowy we dwoje.
3. Nie tak miało być też u Elżbiety. Komendantka obozu pracy oświadczyła, że dzisiaj będą randki. „Hurra!” ucieszyli się osadzeni. Elżbieta szybko wyprowadziła ich z błędu, że to nie znaczy, że nie będą pracować. Jeden na randkę (Ryszard), pozostali myją samochód. Z Ryszardem rozmowa była krótka. Elżbieta odesłała go do domu. Nie dość, że najsłabiej pracował, to jeszcze próbował pyskować, że oni nie do pracy przyjechali. Drugi na randkę został zabrany Stanisław. Zapunktował i wysunął się na pierwsze miejsce. Zapadł wieczór, Elżbieta kręciła się niespokojnie, bo panowie już kilka godzin bez pracy, więc wysłała ich na ryby. Rybkę złapał Marek, ale wobec braku osoby chętnej do ukatrupienia ryby karp został obdarzony buziak i wypuszczony z powrotem do stawu.
4. U Kamila też nie tak miało być. Jego główna faworytka zrejterowała na widok polskiej wsi i Kamil musiał przejść do planu B. Plan B składa się z Izy i Joanny. Kamil zabrał na randkę Joannę, która w przeciwieństwie do zblazowanej Justyny była podekscytowana wszystkim, uradowana i szczęśliwa. Wystarczyła jedna rozmowa i rolnik dokonał wyboru. Kamil podziękował Izie nawet nie biorąc jej na randkę. Iza się popłakała, Kamil starał się zachować bardzo delikatnie, czyli robił wszystko to, czego zabrakło u Krzysztofa. Na szczęście produkcja nie pokazała za długo płaczu Izy, która miała lekką pretensję do Kamila, że nie dał jej możliwości lepszego poznania się czy spędzenia razem czasu. Iza odjechała z nadziejami na lepszą przyszłość, a Kamil przedstawił rodzicom swój wybór. Wybór dodajmy najlepszy, bo jak Iza zauważyła – „ja jestem z miasta, a Asia ze wsi”. Joanna zadowolona, Kamil zadowolony, rodzice Kamila zadowoleni.
5. U Kamili nie tak miało być na kilku poziomach. Nie tak miało być w poprzednim odcinku, kiedy to chłopacy zaczęli się domagać randek. Nie tak miało być na randkach, miało być miło i przyjemnie, a były festiwalem pretensji Kamili. I kiedy już do tego przywykliśmy, to w tym odcinku znowu kolejna zmiana kursu. Randka z Tomkiem, która zaczęła się w poprzednim odcinku dzisiaj była ładna i grzeczna. Może zachowywali się inaczej, niż na randce Kamili z Adamem, a może produkcja tak ułożyła relację, że… Nie tak miało być dla Janka, który czekał na swoją randkę, i nie mógł się doczekać. Kamila była bowiem zmęczona po dwóch randkach, więc najpierw powiedziała, że trzeciej randki nie będzie, a potem, że może być, ale najwyżej spacer nad staw. Nie tak miało być, pomyślał Janek, ale co miał robić, zgodził się. Siedli potem na ławce i wrócili do tej błahej sytuacji z muchą. Janek koncertowo przerzucił odpowiedzialność na Kamilę – bo to ona zostawiła Adama i zajęła się rozmową z Jankiem – i tym samym pogrzebał swoje szanse. Zapadła noc, wzeszedł Księżyc, a oni nadal rozmawiali i robiło się coraz bardziej dramatycznie. Zakończyło się odesłaniem Janka do domu.
6. Stanisław to maksymalny poziom „nie tak miało być”. Wygląda na to, że trzyma się ram określonych w umowie – spotyka się, rozmawia, nikt mu nie może niczego zarzucić. Ale jego udział wygląda na tak zwany strajk włoski. Zabrał na randkę Roksanę, posiedzieli, pogadali i nic. Sytuacja w ogóle się nie rozwija. Ostatnio rolnik i jego kandydatki grali w kulki, dzisiaj strzelali z wiatrówki do celu.
7. Za tydzień: przyjazd gości.

(Wyświetlono 3 331 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply