You are currently viewing Transwysocy

Transwysocy

Mama Łukaszka wracała z synem z zakupów i podeszła do osiedlowego paczkomatu. Wyjęła z niego niewielką paczkę, rozdarła opakowanie – w środku były dwie identyczne książki.
– Kupujesz po dwie? – zdumiał się Łukaszek.
– Nie, druga jest dla mamy Wiktymiusza – mama Łukaszka zademonstrowała synowi okładkę. Był to dwudziesty siódmy tom trylogii „Jan Paweł Drugi wiedział” wydawanej przez „Wiodący Tytuł Prasowy” w ilości tysiąca egzemplarzy. Ten akurat opisywał przypadki molestowania kleryków przez Kościół Katolicki w starożytnej Grecji udokumentowane przez pracowników niemieckich mediów w Polsce przez wywiady z bezpośrednimi świadkami.
– Wiesz co – powiedziała mama Łukaszka chowając obie książki do torby. – Chodźmy do niej od razu. Może będzie w domu.
mama Wiktymiusza była w domu, i to na dodatek nie sama. Na kanapie siedział jakiś pan. Mama Łukaszka wręczyła jej książkę, po czym wyciągnęła dłoń do pana na przywitanie i pozwoliła sobie na komentarz:
– Wie pan co, ja nie jestem przesadną zwolenniczką savoir-vivre’u. ale jeśli kobieta wita się z mężczyzną uściskiem dłoni, to mężczyzna powinien wstać…
– Wstałem – rzekł z rozpaczą pan i wtedy wszyscy zobaczyli, że jest on niezwykle niskiego wzrostu.
Mama Wiktymiusza pospieszyła z wyjaśnieniami:
– Pan jest aktywistą LGBTQN.
– LGBTQ to wiem, a N co oznacza? – spytał Łukaszek.
– Niscy – westchnął pan. – Od dziecka byłem niski i czułem się z tym źle. I dopiero popularność innych ruchów trans pozwoliła mi na odkrycie prawdy o sobie. Jestem wysoki!
Łukaszek wydał krztuszący się dźwięk.
– Jestem wysoki, tylko urodziłem się w ciele osoby niskiej – kontynuował pan, ale mama Łukaszka mu przerwała:
– Wiem, w Polsce nie jest panu łatwo. Opresyjny reżim z brunatną kaczką w herbie niszczy i prześladuje osoby trans…
– No niezupełnie – wtrąciła się mama Wiktymiusza. – Jak pani wiadomo można już uzyskać wsparcie państwowe podczas długiego i kosztownego zabiegu tranzycji, a ten pan też będzie mieć operację w sto procentach finansowaną przez państwo…
– Operację?! – wystraszył się pan. – Mówili mi o tabletkach…
– A o ile chce się pan… Tego…
– Trzydzieści centymetrów.
– Na samych tabletkach? Srogie tabsy – pokiwał głową Łukaszek. – Chyba tylko operacja i to nawet kilka…
– A… Hm… – pan nerwowo odciągnął palcem dekolt swetra. – Może ja poprzestanę tylko na identyfikacji jako osoba wysoka…
– Niech się pan nie martwi – pocieszył go Łukaszek. – Niech pan pomyśli co by to było, gdyby było odwrotnie. Gdyby był pan wysoki i identyfikował się jako osoba transniska…
Pan zbladł. Ostatnie słowo należało jednak do mamy Łukaszka.
– Wtedy wystarczyłaby jedna operacja!

(Wyświetlono 255 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply