You are currently viewing Zima prawem człowieka, czyli aborcja wiosny do 12 tygodnia

Zima prawem człowieka, czyli aborcja wiosny do 12 tygodnia

– Dzisiaj mamy pierwszy dzień kalendarzowej wiosny – oświadczył tata Łukaszka zaglądając do swojej gazety. Ale mama Łukaszka zajrzała do swojej i oznajmiła, że nic z tego, wiosny nie ma i nie będzie.
– To pieniędzy zawsze nie ma i nie będzie – wtrącił dziadek Łukaszka.
– Za tego rządu, za poprzednich jakoś były – zauważyła babcia Łukaszka.
– O co chodzi z tą wiosną i dlaczego jej nie będzie wiosny w pierwszy dzień wiosny? – zapytała siostra Łukaszka jedząc budyń.
– Bo planeta płonie – odparł Łukaszek.
– Wreszcie ktoś, kto się choć trochę w tym orientuje! – zakrzyknęła mama Łukaszka z radością. – Tak, synu mój, masz rację! Planeta płonie!
I dramatycznym gestem pokazała okno kuchenne, za którym drobno siąpił deszcz a termometr pokazywał plus dwa stopnie Celsjusza.
Siostra Łukaszka rzuciła się do okna i zaczęła zachłanni wpatrywać w dal.
– To co z tą wiosną? – powtórzyła pytanie babcia Łukaszka.
– Wiosna została abortowana – oznajmiła z satysfakcją mama Łukaszka i położyła na stole „Wiodący Tytuł Prasowy” tak by wszyscy mogli przeczytać wywiad z aktywiszczem grupy „Zimowy Dream Team”.
W wywiadzie stało, że ze względu na płonącą planetę wiosna została abortowana. Aktywiszcze bardzo się z tego cieszyło, bo odzyskało łyżwy, sanki, czapki i rękawiczki i inne zimowe akcesoria, które już uważało za pogodowe wykluczone. Na końcu był podany telefon, pod który można było zadzwonić i zakupić trochę sztucznego śniegu zamiast jeździć po niego za granicę.
– Co za bzdury – skomentował dziadek Łukaszka. – I jak oni niby tą wiosną abortowali? Czym?
– Uchwałą Sejmu – rzekła z namaszczeniem mama Łukaszka. – Przegłosowano, że aborcja wiosny do dwunastego tygodnia jest bezpłatna, legalna i jest prawem człowieka. Mamy prawo znów nosić zimowe…
– Zaraz, czy ten projekt uchwały nie wniosło do Sejmu jakieś NGO? – przypomniał sobie tata Łukaszka.
– Tak, Stop The Spring PL – przypomniała mama Łukaszka.
– Tak myślałem – Łukaszek podał tacie telefon.
– Co tam macie?
– Zarząd tej fundacji. Ho ho, kogo tu mamy? Sami Niemcy – ironizował tata Łukaszka. – Przewodniczący Alexander von Futtro, członkowie zarządu Heinrich Koschuch i Jorgen Schalnaschyje.
– Czyli lobby czapkowo rękawiczkowe – skomentował dziadek Łukaszka. – To było do przewidzenia.
Mama Łukaszka chciała coś powiedzieć, ale od okna odwróciła się siostra Łukaszka.
– Nic nie widzę. Gdzie ta planeta płonie?
I została wyrzucona z kuchni.

(Wyświetlono 142 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply