You are currently viewing Samochodowa cisza wyborcza

Samochodowa cisza wyborcza

Hiobowscy byli w centrum handlowym na zakupach. Robili ja na zapas. Bo w niedzielę sklepy miały być zamknięte.
– I to jest najlepszy dowód na to, że w Polsce jest faszyzm – sarkała mama Łukaszka. – Hitler też zaczynał od sztucznej regulacji handlu!
– A kończył na zjednoczeniu Europy pod auspicjami Niemiec – wtrąciła siostra Łukaszka i mama Łukasza wyrzuciła ją ze sklepu.
– Przepraszam bardzo ale od wyrzucania ze sklepu jesteśmy my – obruszył się jakiś pan z ochrony.
– Pan się nie powinien odzywać, pan się powinien wstydzić! – huknęła mama. – Co ten niski z Żoliborza wymyśli, wy zaraz wszyscy bez szemrania poddają się jego dyktatowi. Ech, żeby ludzie mieli więcej odwagi, to by się skrzyknęli, przyszliby jutro na zakupy, przecież wszystkich by nie aresztowali!
– W takim razie zapraszam jutro – rzekł pan ochroniarz uśmiechając się złośliwie. – Na kasę. Na dziesięć godzin. Przyjdzie pani? Nie? Tak myślałem.
Mama się obraziła i na tym zakupy się zakończyły. Gdy szli przez zatłoczony, wielki gmach centrum słyszeli nadawany w kółko komunikat o źle zaparkowanym samochodzie, blokującym jeden z wyjazdów z parkingu przy centrum.
Kiedy wyszli z budynku zobaczyli policyjny radiowóz i funkcjonariuszy kręcących się koło wyjazdu z terenu parkingu.
– Pewno zajmują się tym, co tak źle zaparkował – rzekł dziadek.
– A to dziwne – skomentowała tata. – Bo jeśli stoi na terenie centrum, to policja nie powinna interweniować. A tu widzę, że przyjechali. Podejrzane.
Ale mama zaczęła protestować, że nigdzie nie będą chodzić z siatkami zakupów, bo ciężko i poszli do auta. Ale kiedy wsiedli to tata tak pokierował, że dotarł do tego wyjazdu, przy którym stała policja.
Blokujące auto było już przestawione i kręcił się koło niego właściciel.
Tata Łukaszka oczywiście nie wytrzymał, zatrzymał się i zapytał policję co się dzieje.
– Mandat wypisujemy – odparł chłodno pierwszy funkcjonariusz.
– To widzę, ale na jakiej podstawie?
– Złamanie ciszy wyborczej!
Tatę zatkało. Pozostali członkowie rodziny aż wysiedli z auta, bo zapowiadała się grubsza draka. Tata postawił auto tak, by samemu z kolei nie blokować wyjazdu i poprosił o wyjaśnienia.
– Ten pan złamał ciszę wyborczą – powtórzył drugi funkcjonariusz. Kierowca smętnie zwiesił głowę i szepnął, że przyznaje się do wszystkiego.
– Zaraz, stop, moment – odezwała się babcia. – Niby jak to zrobił? Przecież auto nie jest oklejone żadnymi plakatami!
– Zrobił to bardzo sprytnie – przyznał drugi policjant. – Celowo postawił swój samochód tak, by zawadzał innym. Dzięki temu w centrum handlowym ciągle nadawano komunikat podając numer rejestracyjny jego pojazdu. Tysiące ludzi go słuchało przez długi czas. A przecież jutro wybory! I jest cisza wyborcza!
– Pan daruje – przerwał mu Łukaszek. – Ale co złego w numerze rejestracyjnym?
– No to przeczytajcie dwie pierwsze litery – westchnął pierwszy policjant. – No? I co? Toż to skrót od Podest Oligarchów.
Tata Łukaszka zaczął się śmiać.
– Aleście panowie wymyślili! Całe miasto ma takie tablice!
– Pan też? – spytał podejrzliwie drugi policjant.
– Też!
– To pan też dostanie mandat!
– Jak to ja?! A inni?!
– Inni też! Wszyscy!
Kiedy tata dostał mandat burknął, że przecież za chwilę może trafić na kolejny patrol i znowu zapłacić…
– To trzeba zasłonić – i pierwszy pan policjant pokazał parkujący obok pojazd, który dwie pierwsze litery na przedniej i tylnej tablicy miał zasłonięte białą tekturką.
– To tak można? – zdumiał się tata.
– Nie tylko można, ale wręcz trzeba! – oświadczyli przedstawiciele władzy.
Chcąc nie chcąc tata Łukaszka poszukał jakiejś tekturki i zaczął się bawić w wycinanki. A reszta rodziny rozmawiała dalej z policją.
– Całe miasto chcecie zatekturkować? To jakiś absurd – wzruszyła ramionami babcia Łukaszka.
– My mamy miasto. Koledzy ze Słupcy mają cały powiat – westchnął pierwszy policjant.
– I to jest dowód na faszyzm w tym kraju! – zakrzyknęła mama Łukaszka. – Ciekawe, że zbrojne ramię reżimu zasłania tylko tablice opozycji! Tablice z literami partii rządzącej na pewno nie są ścigane!
– Bo ich nie ma – rzekł drugi policjant.
– To nie jest odpowiedź! Ścigacie czy nie?
– No nie.
– Wiedziałam! Faszyzm!
– Być może będą – wtrącił się drugi policjant. – Pisali w gazecie „To, Co Jest”, że ponoć Karosław-Jaczyński zapisał się na prawo jazdy. W związku z tym partia rządząca planuje z tej okazji utworzenie powiatu w Piskorzewie. Żeby… Tego… Były odpowiednie tablice rejestracyjne dla prezesa…
– To klasyczny fejk nius! – dziadek nie posiadał się z oburzenia, ale w tym momencie tata Łukaszka oświadczył, że uporał się z zasłanianiem tablicy i można jechać.
Ruszyli przed siebie, podejrzanie szybko.
– Zwolnij, tu zaraz jest fotoradar – przestrzegła go mama.
– No to co, zrobi mi zdjęcie?! – tata Łukaszka był podejrzanie rozradowany. – Przecież mam zasłonięty częściowo numer rejestracyjny! A co tam, raz się żyje!
Nie dojechał.
Kawałek przed fotoradarem jak spod ziemi wyskoczył kolejny patrol policji i ich zatrzymał.
– Będzie mandat – oznajmił policjant.
– Jak to? Za co?
– Za jazdę z częściowo zasłoniętą tablicą.
– Ale przecież…! – i tata Łukaszka zaczął opowiadać jak to przebiegała rozmowa z poprzednim patrolem. Funkcjonariusze byli jednak nieustępliwi.
– Nic mnie to nie obchodzi, jechał pan z zasłoniętą tablicą, będzie mandat.
Tata Łukaszka, pełen furii, sięgał po portfel. Stojący obok kolejny zatrzymany kierowca szepnął do niego:
– Zauważył pan jedną rzecz? Zmienia się władza, opcje, partie, systemy, a w starciu z policją zawsze tym poszkodowanym jest kierowca. Bo to jest system proszę pana. A system trzeba zniszczyć. Dlatego my, z grupą kolegów, zamierzamy zniszczyć policję. Dlatego zapiszemy się do policji. I chociaż w niej będziemy, to nie będziemy policjantami. Nie będziemy brać uposażenia i zawsze będziemy stawać po stronie obywatela. Co, zły pomysł?

(Wyświetlono 267 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply