I pomyśleć, że nowy trend w sztuce oraz ogólnopolska akcja społeczna zaczęła się banalnego zdarzenia: pani Sitko, dozorczyni w bloku Hiobowskich, zabroniła mężowi pić zrobioną przez siebie pigwówkę.
Część teoretyków sztuki twierdzi, że kultura niska przenika się z wysoką, I mają rację. Albowiem przeniknęły się jeszcze tego samego dnia, kiedy pani Sitko po raz szesnasty odmówiła pigwówki. Przeniknęły się pod osiedlowym śmietnikiem. Pan Sitko szedł wyrzucić śmieci pogwizdując marsz żałobny Chopina i spotkał tam pewnego starszego pana. Pan kopał kontener na śmieci i wykrzykiwał słowo „krzywa” po hiszpańsku.
– Mecz? – spytał współczująco pan Sitko i wyeksportował zawartość wiaderka do kontenera.
– Praca – syknął przez zęby starszy pan.
– A co pan robi?
– Jestem dyrektorem galerii.
– Handlowej?
– Nie, sztuki.
Pan Sitko cofnął się w popłochu.
– Nie, nie spokojnie, nie musi się pan obawiać, jestem normalny! – zamachał rękami dyrektor galerii. – Nie pociąga mnie publiczny seks, ekskrementy czy bluźnierstwa. Na moje nieszczęście.
– Jak to: na pana nieszczęście?
– Ano bardzo prosto. Ci tak zwani artyści przychodzą do mnie tylko z czymś takim. Kiedy próbowałem wystawiać dzieła mistrzów pędzla to zagrozili mi cofnięciem dotacji. I co tu robić? Albo ostatnio, przychodzi do mnie kobieta i przynosi zdjęcia jak wkłada sobie salsefię w…
– Co to jest salsefia? – spytał ostrożnie pan Sitko.
– Taka jakby pietruszka. Oczywiście, musiałem te zdjęcia wywiesić. Wpada zaraz jakaś gazeta, robi reportaż, jest skandal, ja to muszę zdjąć, media obiega hasztag murem za salsefią i artystka robi się sławna. I tak w kółko. A co ma z tego zwykły człowiek?
– Nie.
– Ano właśnie. A sztuka powinna być dla ludzi!
– Czy pan musi mieć w tej swojej galerii koniecznie patologię? – spytał pan Sitko intensywnie nad czymś myśląc.
– No ja myślę! To najlepsze!
I pan Sitko nachylił się do ucha pana dyrektora i szeptał mu tak przez dobre dziesięć minut. Pan dyrektor zakrzyknął ucieszony i popędził wcielać plan w życie.
Już następnego dnia w galerii pojawiły się zdjęcia nowej wystawy pod tytułem „Mężczyzna pijący nalewkę”. Wybuchł oczywiście skandal i dyrektor jak najprędzej usunął zdjęcia z galerii. Wieczorem ruszyła machina w mediach społecznościowych. Lawinowo rosnące oburzenie sygnowane było hasztagiem „murem za nalewką”. Artyści, celebryci, dziennikarze, politycy, aktorzy i idioci, wszyscy robili sobie zdjęcia jak piją nalewkę. Wszyscy też zwoływali się na picie nalewki pod galerią.
Pan Sitko przeczytał o tym w porannej prasie, a następnie sprężystym krokiem wszedł do kuchni i wyszedł z butelką w ręce.
– Zostaw moją pigwówkę, patologio jedna! – zawarczała pani Sitko.
– Idę walczyć z cenzurą – rzekł z godnością pan Sitko i trzymając w jednej ręce połówkę drugą ręką pokazał drugiej połówce, tej swojej lepszej, artykuł w gazecie. Pani Sitko niewiele z niego zrozumiała, ale dotarło do niej, że sytuacja jest poważna.
– Idę walczyć. Nie czekaj z obiadem – rzekł dramatycznie pan Sitko i opuścił lokal. Nie uszedł daleko. Zaczął sączyć pigwówkę już w windzie. a końcówkę dopił koło sklepu warzywniczego. Tam go zmogło i resztę dnia przespał w krzakach za sklepem.
Kiedy wrócił do domu już się zmierzchało. Bał się awantury, ale żona otworzyła mu drzwi wystraszona i zapłakana.
– Tak się o ciebie boję – wyszeptała pani Sitko.
– Nic mi się nie stało – odparł zawadiacko pan sitko.
– Nie powiedziałam „bałam” tylko „boję”. Nic nie wiesz? To chodź zobacz!
I pani Sitko powiodła męża przed telewizor. Tam jakiś pan krzyczał wymachując pustą butelką, że rząd depcze ich godność i unika kompromisu. W związku z tym on widzi, że ten protest potrwa przez najbliższy miesiąc!
– Czy ty dasz radę tak protestować? – zafrasowała się pani Sitko.
– Ja nie dam rady? Ja?
– A co będzie jutro?
Pan Sitko odrzekł z mocą:
– Cytrynówka!
Wystawa „Mężczyzna pijący nalewkę”
(Wyświetlono 277 razy, 1 dzisiaj)