Łukaszek i jego dziadek uciekali.
Uciekali ze mszy, z kościoła.
Uciekali krzakami koło linii energetycznej.
– Właściwie, dlaczego uciekamy? – spytał Łukaszek.
– Żeby nie robić problemów proboszczowi – wyjaśniał dziadek. – Widzisz przecież, że ORMO przyszło liczyć ile osób jest w kościele i czy nie łamiemy reżimu sanitarnego. Jakby co zadzwonią po Sanepid i…
– I Sanepid nie przyjedzie – wszedł mu w słowo Łukaszek. – Obstawiają imprezę w parku. Geje zorganizowali wyścigi na dochodzenie.
– Swoją drogą, dlaczego oni nazywają się ORMO? – zastanawiał się dziadek. – To kiedyś oznaczało Ochotniczą Rezerwę Milicji Obywatelskiej. Milicji teraz już nie ma…
– Teraz to jest Ochotniczy Rachmistrzowie Marksizmu Obywatelskiego.
– Ale czemu uparli się akurat przy tym skrócie?
– Wzięli medale i legitymacje po rodzicach. Tak taniej.
– Uwaga! Policjant!
Wpadli prosto na mundurowego stojącego przy motocyklu.
– Co wy tak po krzakach, co? – zmarszczył brwi policjant. – Nie uciekliście czasem ze mszy?
– Skądże – odparł błyskawicznie Łukaszek. – My jesteśmy cis-świerk-sosna osobami maciconegatywnymi i zarazem aktorami teatralnymi i ćwiczymy dewiacje do najnowszej roli.
– A, skoro tak… – odrzekł z szacunkiem policjant i spojrzał na jezdnię. Nadjeżdżał jakiś samochód. Szybko. Policjant sięgnął do motocykla po radar, wycelował w stronę auta a następnie sięgnął po lizak i zatrzymał pojazd. Kierowca uchylił okno a funkcjonariusz poprosił go, żeby wysiadł.
– No i nie ma pan pasów – rzekł z przyganą.
– Mam – odparł radośnie kierowca.
– Nie ma pan.
– Mam! Są tu, w samochodzie.
– Ale ich pan nie zapiął.
– Ale mam! – i kierowca radośnie zamrugał oczami.
Policjant przesunął ręką po twarzy.
– Dlaczego nie zapiął pan pasów?
– Tu jest akt prawny. Widzi pan? Nie trzeba zapinać pasów.
– Na terenie prywatnym – policjant postukał palcem w papier. – Czy ta droga jest prywatna? No chyba nie. Zatem dlaczego nie zapiął pan pasów?
– Buty wiązałem. Jak można wiązać buty w zapiętych pasach? Niech pan najpierw pomyśli zanim pan spyta. Ale dobrze, dobrze! – kierowca uniósł obie dłonie. – Podpiszę stosowne oświadczenie, że nawet na terenie prywatnym będę jeździć z zapiętymi pasami. Czy to pana zadowala?
– Jechał pan za szybko – policjant nie poddawał się. Ale kierowca sięgnął po telefon i pokazał mu coś.
– O, widzi pan? To Dumil-Karczok. On jeździ o wiele szybciej. Jak on zacznie jeździć przepisowo – to ja też.
– Przepraszam bardzo – wtrącił się Łukaszek. – Czy pan czasem nie kandyduje na prezydenta Rzeszowa?
– Tak, a skąd wiesz?
Ucieczka i kierowca
(Wyświetlono 288 razy, 1 dzisiaj)