You are currently viewing Pieniądze i prawda

Pieniądze i prawda

– Słyszała pani? – zaświszczała podnieconym szeptem dozorczyni pani Sitko. Zaświszczała prosto w ucho babcia Łukaszka. Jechały obie windą w dół. Pani Sitko zamiatała, a babcia kaszlała i kichała.
– Mogłaby pani nie sprzątać, kiedy osoby postronne jadą windą! – nie wytrzymała babcia.
– Co by pani chciała, żebym nie sprzątała w ogóle?! – zaperzyła się dozorczyni. – Akurat po pani się tego nie spodziewałam!
– Czego?
– Że lubi pani życie w brudzie. Tak, tak, w blokach to mieszka sama patologia! Wszystkim to opowiadam i się potem wstydzę za nich!
– Chyba za siebie – zauważyła złośliwie babcia Łukaszka. – No bo jak wszyscy to patologia to pani też. A pani mąż…
– Niech pani zostawi mojego męża w spokoju! – zakrzyknęła pani Sitko. – To spokojny, porządny człowiek! Co z tego, że zarabia poniżej średniej krajowej, a pije powyżej średniej krajowej! Przynajmniej nie ucieka…
– Trudno, żeby uciekał po pijaku.
– Nie dokończyłam zdania! Przynajmniej nie ucieka się do przemocy domowej!
– A kto się niby ucieka, co?! – zapytała ostro babcia Łukaszka.
Pani Sitko zaszemrała:
– Sąsiad z ósmego…
– Który???
– No to, z żoną i dójką dzieci. Niedawno się wprowadzili.
– Ten??? Co też pani opowiada! Młody, spokojny wesoły człowiek, często go widzę z rodziną, wyglądają na szczęśliwych…
– A widzi pani, a widzi pani, jak ten wygląd jednak myli!
– A kto mówi, że on stosuje przemoc domową?
– Wszyscy!
Winda się zatrzymała na parterze.
– O, przepraszam – babcia powiedziała stanowczo do pani Sitko. – Na coś takiego to trzeba mieć dowody!
– Proszę pani, są książki, filmy, wywiady, artykuły, relacje świadków!
Drzwi się uchyliły i do windy zajrzała jakaś pani.
– Czy panie wysiadają? – zapytała.
– Tak – odparła babcia.
– Nie – odparła pani Sitko machając szczotką.
Pani wywróciła oczami i poprosiła:
– Może się panie zdecydują?
– A pani dokąd? – odbiła piłeczkę dozorczyni.
– Na ósme.
Babcia i pani Sitko wymieniły czujne spojrzenia.
– A może do tego pana…
– Tak, a skąd panie wiedzą?
– Zgadłyśmy. A nie boi się pani? Przecież to podobno straszny człowiek. Żonę bije i tak dalej – pani Sitko zachłystywała się powietrzem.
– Co za bzdury – wzruszyła ramionami babcia Łukaszka. – Skąd ludzie biorą te ploty, to ja nie wiem.
– To nie są ploty, to poważne badania naukowe – pani poprawiła okulary. – Tak się składa, że akurat ja je prowadzę. Jestem profesor Bobara Bargelking-Enni. Właśnie jadę do obiektu moich badań.
– To my z panią! – zadecydowała pani Sitko i wcisnęła guzik z cyfrą 8.
Pojechały windą, podeszły pod drzwi mieszkania i pani profesor zadzwoniła. Otworzył pan będący przedmiotem badań. Na widok pani profesor trochę się stropił i bąknął:
– O, to znowu pani. dzień dobry.
– Jest pan mordercą, pedofilem, kretynem, bandytą, sodomitą, złodziejem, śmierdzi pan i bije pan żonę – wyrecytowała pani profesor i strzeliła pana w twarz.
– No co też pani, to niemożliwe – zaprotestowała babcia Łukaszka.
– Jeśli to kłamstwo to niech mnie poda do sądu i udowodni, że się mylę. Nie podaje? Tak myślałam – wzruszyła ramionami pani profesor.
Pan lokator zrobił coś zaskakującego. sięgnął do kieszeni i wyjął portfel, po czym wyjął z niego pieniądze i wręczył pani profesor.
– Sto euro – poinformował.
– Tylko tyle? – skrzywiła się pani profesor.
– W zeszłym tygodniu płaciłem pani za paliwo, jesteśmy biedną rodziną…
– Dlaczego pan jej płaci?! – wykrzyknął z rozpaczą babcia Łukaszka.
– Może coś w tym jest co ona mówi? Interesuje mnie dotarcie do prawdy – rzekł z dumą pan lokator. – Tylko prawda jest ciekawa! Niech pani dalej prowadzi swoje badania. Bardzo mi zależy na konsensusie.
Pani profesor poszła w stronę widny, a drzwiach stanęła żona pana lokatora.
– Znowu jej płaciłeś? – nachmurzyła się. – Mówiłeś, że jak się przeprowadzimy, że jak będziemy tu siebie, to zmieni się na lepiej.
– Masło ci wreszcie wczoraj kupiłem. To nie wystarczy?

(Wyświetlono 245 razy, 2 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply