You are currently viewing KRS vs SRK

KRS vs SRK

Łukaszek wraz z kolegami rozmawiali pod blokiem. W powietrzu czuć było chłód i atmosferę kończących się wakacji. W te przyjemne okoliczności przyrody wdarł się ryk dozorczyni bloku, pani Sitko:
– Wandale! Ja wam dam windy niszczyć!
– Wcale nie niszczymy! My walczymy windą o demokrację! – rozległ się głos, znany tak dobrze Łukaszkowi, że ciarki przeszły mu po tej części ciała, którą wierzący określają jako krzyż, a niewierzący jako plecy.
– E, to nie była twoja stara? – spytał Gruby Maciek, po czym nieudolnie zakaszlał i dodał:
– …matka?
– Rodzic A – nie mógł się powstrzymać okularnik z trzeciej ławki.
Łukaszek przylał jednemu i drugiemu, ale zmieniało to faktu, że to rzeczywiście była jego matka.
– Tyle apeluję do młodzieży o wind nieniszczenie! – wykrzykiwała pani Sitko gestykulując gęsto. – A tu co? Jaki przykład im dajecie wy?! Rodzice?!
– Jak młodzież? – i mama Łukaszka wyjrzała za narożnik budynku. Nie była sama. Była z nią mama Wiktymiusza, właścicielka osiedlowego punktu ksero zwana Babcią Xero oraz kilka starszych osób o błędnym wzroku i złym uzębieniu.
– Łukasz! – zawołała mama. – Co ty tu robisz?!
– Wstydzę się.
– No wreszcie! Wreszcie zrzuciłeś maskę polskiego faszysty i przyjąłeś właściwą postawę proszalną wobec polskiego antysemityzmu!
– Za ciebie się wstydzę. Co niszczenie windy ma wspólnego z obroną demokracji?
– Ja odpowiem! – huknęła gromko Babcia Xero i wysunęła zaczepnie nogę do przodu. – Otóż my, zrzeszeni w Komitecie Obrony Defraudacji otrzymaliśmy maile, że na każdym osiedlu ma powstać bojówka Spontanicznego Ruchu Kontestatorów. W skrócie SRK. I my założyliśmy teraz taką bojówkę i bijemy się. O lepszą przyszłość. O demokrację!
– Ten ruch na pewno jest spontaniczny? – upewniał się nietaktownie okularnik.
– Oczywiście – odparła urażona mama Wiktymiusza. – A niszczenie windy, cóż… Czasami trzeba coś poświęcić. Cóż znaczy jedna winda wobec demokracji w tym kraju. A może… A może widzieliście ją?
– Kogo? – zapytał Gruby Maciek.
– Poseł Pastynę-Krywłowicz.
– Nie.
Bojówka SRK pokręciła się pod blokiem dźwigając transparenty „Stop temu!” i „Dość tego!” po czym oddaliła się w stronę punktu ksero.
– Poszli już?
– No chyba widzisz – burknął Gruby Maciek do okularnika.
– To do mnie? – machnął ręką okularnik. – Przecież nic nie mówiłem.
– Pytałeś się czy już poszli.
– Nie.
– Tak.
– Nie.
– Ja wiem lepiej, czy się pytałeś! Sam słyszałem!
– Ale ja niczego nie mówiłem ty nędzna fiucino!
I się pobili.
– Daj mu spokój, to nie on to mówił – powiedział Łukaszek.
– To kto? – spytał zirytowany Gruby Maciek.
– Ja – i zaszeleściły za nimi krzaki. Rozsunęły się gałęzie i wyszła postać ubrana w kombinezon moro i kominiarkę.
– Poseł Pastyna-Krywłowicz! – wykrzyknął okularnik.
– O… – jęknęła pani poseł. – Myślałam, że nie można mnie rozpoznać.
– To prawda, zamaskowana jest pani idealnie – pokiwał głową Gruby Maciek.
– Więc jak…
– Skoro tamci pani szukają, a pani się przed nimi ukrywa logicznym jest że pani to pani… – powiedział Łukaszek. – Dlaczego właściwie się pani ukrywa? Przecież poseł ma immunitet.
– Chodzi o posiedzenie – syknęła pani poseł otrzepując się z ziemi. – Mamy odbyć posiedzenie Krajowej Rady Sądowniczej i wybrać kandydatów na woźnych sądowych. Poważna sprawa. Ale ten SRK ciągle blokuje nam obrady. Wczoraj mieliśmy mieć posiedzenie w bibliotece przedszkola „Pedomiś” w Pawełkowicach. Ale oni skądś się dowiedzieli i położyli się pod drzwiami biblioteki tak, że nie mogliśmy wejść. Obrady przeniesiono na dzisiaj. Tu, do tego bloku. I już prawie wszyscy weszli. Zostałam tylko ja. A oni znowu blokują!
– Długo macie zamiar tak uciekać? – spytał okularnik. – Przecież to śmieszne.
– A nie można by siła zaprowadzić porządku? – zadudnił Gruby Maciek. – No przecież nie może być tak, że grupka kilku osób terroryzuje cały kraj!
– Państwo polskie zeszło do podziemia – przyznała pani poseł. – Ale wtedy sobie daliśmy radę, samy i teraz. Sejm ma lotne posiedzenia, komisje obradują na tajnych kompletach…
– Tu jest!!! – rozległ się radosny krzyk.
Okazało się, że bojówka SRK obeszła blok dookoła i zaszła ich od tyłu. Już, już rozwijali szyk, już, już rzucali się w stronę wejścia do bloku by je zablokować…
– Cz! – prychnęła poseł Pastyna-Krywłowicz po czym zrobiła coś, czego się nikt nie spodziewał. Wzięła krótki rozbieg, dwa susy, wskoczyła na murek, odbiła się nogami od ściany, wskoczyła na daszek nad klatką schodowa, szybkie salto w powietrzu i pełnym rozpędem wpadła w otwarte okno na klatce schodowej. I to wszystko w ułamku sekundy.
Wszystkim opadły szczęki.
– O żesz wurma kać – stęknął Gruby Maciek po czym zaklął szpetnie.
– Parkour – zawołał z uznaniem okularnik.
Bojówka SRK dyszała ze zmęczenia. Nie mieli już siły gonić pani poseł.
– A więc to tak – wychrypiała mama Wiktymiusza. – To tym się zajmowali na tych tajemniczych szkoleniach. I to wszystko za pieniądze podatnika. Skandal. Odpowiemy kampanią bilbordową. A ten cały KRS złapiemy, ale jutro. Dzisiaj już nie mam siły.

(Wyświetlono 242 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply