You are currently viewing Rolnik szuka żony, odcinek 5/5

Rolnik szuka żony, odcinek 5/5

W skrócie, bo nie ma się co rozpisywać.
1. Grzegorz. Poczuł się królem i kierownikiem, dziewczynom przydzielał robotę, a sam stał i je obserwował. A wszystkich jeszcze obserwowała mama Grzegorza.
2. Jan. Po tym jak panie do niego przyjechały poczuł się na tyle pewnie, że posunął się do niewybrednych tekstów i obmacywania pomimo wyraźnego sprzeciwu obmacywanej. Na szczęście nie ubierał tego w jakąś filozofię tylko poszedł z kwiatami przeprosić. Poza tym pokazał się od bardzo dyktatorskiej strony. Panie są mocno wstrząśniete i zamiast o amorach myślą o ucieczce.
3. Łukasz. Dziwnie się to ogląda. Impreza powitalna przyciągnęła się do późna. Mimo to Paulina wstała pierwsza, pomagała w oborze i nawet zrobiła śniadanie. Mimo to i tak jest druga. Łukasz na wpół otwarcie flirtuje ze swoją faworytką. Komunikacja pomiędzy dziewczynami to katastrofa.
4. Do kandydatek Marka zaczyna docierać,  że w pakiecie jest też mama Marka. I to im się nie podoba. Marek zaczyna się rozkręcać. Już tak nie unika kobiet, a nawet zaczyna zwracać uwagę na ich urodę. I to niektórym też się nie podoba. Ale z jedną z pań może coś będzie…
5. Krzysztof. Jessica – to co zwykle. Dziewczyny – sytuacja napięta. Za to zwraca uwagę niezwykła czystość. Kitelki w oborze. Przebieranie się do posiłku. To zasługa mamy Krzysztofa, która przed posiłkiem podaje komendę „do modlitwy”.  I wszyscy jej słuchają bez szemrania. To daje do myślenia.
I garść ogólnych uwag :
– Rolnik organizuje zadania paniom a nie odwrotnie
– Kładąc się spać ustalamy o której wstajemy
– Jeśli ktoś robi śniadanie to dla wszystkich
– Idąc na randkę nie zostawia się pozostałych kandydatek samopas
– Organizowanie dziewczynom zabaw polegających na chlapaniu się wodą lub błotem źle się kończy ale za to wyławia patologiczne osobowości
(Wyświetlono 671 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply