You are currently viewing Szabesgej

Szabesgej

Bardzo dziwne rzeczy działy się z działką na skraju osiedla, na którym mieszkali Hiobowscy. Chciał ją kupić pewien deweloper i wybudować na niej hostel dla pracowników z Ukrainy. Ale właściciel działki, miasto, nie chciało jej sprzedać.
Argumentacja była różna, ale najczęściej padało, że okolica jest już i tak mocno zabudowana, więc nie ma mowy aby powstał tam kolejny dom.
Ale znalazł się nagle pewien pan gej, aktywista homoseksualny, Należał do stowarzyszenia „Ból Miłości” i chciał, aby w mieście powstał Dom Samotnego Geja.
– Proszę po czuć się jak gej – zachęcał. – Ten kraj niestety nie zabezpiecza prawnie w żaden sposób związku jednopłciowego. I tak oto jeden gej może po wielu latach współżycia brutalnie wyprosić partnera ze swojego mieszkania. Bo wymienia go, za przeproszeniem, na nowszy model. I teraz taki biedny gej nie ma nic i ni ma się gdzie podziać. Jest to oczywiście wina lidera partii rządzącej.
Aktywista rozpoczął aktywną działalność. Istniał w przestrzeni publicznej. W social mediach. Zaprosił nawet lidera jednego ze stowarzyszeń z Warszawy, ale ten gdy tylko dotarł zaczął samemu zbierać pieniądze na nowy telefon i na bilet powrotny na pociąg.
I tak długo ten aktywista moles… No, to może nie jest najlepsze słowo. Naciskał. Też nie. Tak długo dochodził… E… po jego wielu staraniach władze miasta wreszcie się zgodziły. I tak oto wiceprezydent miasta – prywatnie, zupełnie przypadkowo partner owego aktywisty – przekazał mu ową działkę na skraju osiedla.
Budowa Domu Samotnego Geja mogła ruszyć pełną parą. Nawet nikt specjalnie się nie dziwił, kiedy postawienia budynku podjął się pan deweloper. Zaprzyjaźnił się z panem aktywistą i razem publicznie na konferencjach prasowych snuli wizje co do wyposażenia, lokatorów i przyszłości Domu.
Sielanka skończyła się na etapie urządzania wnętrz. Pan gej przyjechał któregoś dnia i zauważył ze zdumieniem, że zmienił się napis nad wejściem. Zamiast „Hostel Równe Szanse” było tylko „Hostel Równe”. Pełen najgorszych przeczuć runął do środka. Z wizji i wizualizacji nie zostało nic. Tam, gdzie miał być Salon Swobodnej Masturbacji stały rzędy łóżek i szafek. W ogóle wszędzie stały same łóżka i to w ilościach hurtowych.
– Co to ma znaczyć? – zapytał wzburzonym głosem pana dewelopera.
Pan deweloper odwrócił się, spojrzał na niego nieprzyjaznym wzrokiem i huknął:
– Spadaj, pedale!
I tak powstał hostel dla ukraińskich pracowników.

(Wyświetlono 248 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply