You are currently viewing Kartki na defekację

Kartki na defekację

Łukaszek bardzo późno poszedł wynieść śmieci, a było to spowodowane – uwaga! – emisją w telewizji nowego, świetnego polskiego filmu. Nosił on tytuł „Niebezpieczne kobiety: księgowe”. W kinach zaś triumfy święcił szeroko oprotestowany przez struktury przestępcze film „Geje mafii”.
Zatem tak późno Łukaszek poszedł wynieść śmieci bo chciał obejrzeć film do końca. I dzięki temu właśnie trafił na epicką – jak to się teraz mówi – scenę.
Scenę już było słychać w przedsionku bloku, a po wyjściu oczom Łukaszka ukazał się widok, jak to dozorczyni ich bloku, pani Sitko, wrzeszczy na jakiegoś jegomościa. Jegomość podnosił się właśnie z pozycji „na skoczka narciarskiego” i zapinał spodnie.
– Co pan robił? – wrzeszczała strasznym głosem pani Sitko.
– To co pies – bronił się pan.
– Pan sra…
– Defekowałem – przerwał pan. – Skończmy z tą mową nienawiści, wurma kać!
– To okropne! – pani Sitko złapała się oburącz za głowę i Łukaszek w ostatniej chwili złapał przewracającą się miotłę.
– To wcale nie jest okropne – pan podniósł palec. – Takie sceny są codziennością rozwiniętych, europejskich metropolii, jak Berlin, Paryż czy Sztokholm. Bo należy sobie zadać pytanie, kto jest dla kogo? Człowiek dla miasta? Czy miasto dla człowieka?
– Ale proszę pana, takich rzeczy się nie robi, po prostu, tyle i już – przerwał mu Łukaszek. – ie dał pan rady dojść do mieszkania?
– Ady tam nie dał rady – fuknęła pani Sitko. – Wyszedł stamtąd!
I pokazała sąsiedni blok.
– Skoro już pani wie, który to budynek – zauważył zjadliwie pan – to wie pani również, że mamy wielką awarię kanalizacji. Tak wielką, że prawie wcale nie można z niej korzystać. Bo trochę jednak można. Ale żeby był porządek administracja dała nam to…
I pokazał niewielki, poobcinany kawałek papieru z napisem KAŁ-1.
– Co to jest? – spytała podejrzliwie pani Sitko.
– To są talony defekacyjne.
– Kartki na sranie – przetłumaczył Łukaszek pani Sitko.
– Kiedyś były na mięso – przypomniała sobie dozorczyni i przyjrzała się uważnie. – Ostro pan idzie widzę. Zużył pan wszystkie jutrzejsze.
– Przycisnęło mnie, co robić…
– Sprzątać, a co!
– Przecież to czysta ekologia, produkt w stu procentach naturalny, samo się rozłoży!
– Już!!! – pani Sitko wskazała słupek z szafką i napisem „Posprzątaj po swoim psie”.
– Ale to po psie, a ja przecież jestem człowiekiem!
– Jazda!! – pani Sitko porwała miotłę z rąk Łukaszka i zamachnęła się.
– No dobrze, już dobrze – warczał pan sprzątając. – Precz z patriarchatem! Dość dyktaturze kobiet!
Kiedy skończył, zapytał nieśmiało czy ktoś pożyczyłby mu parę kuponów.
– Pożyczyłbym, ale nie mam – rozłożył ręce Łukaszek.
– Przecież też mieliście awarię tydzień temu, jak my! – denerwował się pan. – Nie ma u was latarników LGBT? Kolejek społecznych? Harmonogramu korzystania ze wspólnych sanitariatów? Burzy w mediach społecznościowych? Wizyt najwyższych czynników na budowie?
– Nie, już po awarii. Naprawili po dwóch dniach.

(Wyświetlono 307 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. bez kropki
    A u nas w bloku nie ma gazu już 3 tyg., i jeszcze to potrwa ze dwa. Czuję się jak luksusowa prostytutka w XIX w. Tj. myję się w misce. A 1.5 tyg. temu lekarz odmówił mi pomocy dla babci. Policja odmówiła przyjęcia pisma w sp[rawie tego przestępstwa (i tak wysłałam, polecony). Dziennikarz dyżurny w miejscowej redakcji ()poszłam tam zaraz po wizycie na policji) nie uwierzył… Teraz cały wieczór się uczę „Die Fahne hoch” Bo jak zacznę to śpiewać, to zaraz policja będzie chciała mnie przesłuchać. A rodzina mnie nie rozumie. A ja od 1.5 tyg. nie wiem czy mam babci usunąć cewnik, czy nie, jak ją odsysać z różnych tam, jak poić osobę z niemożnością połykania itp. Więc w sumie publiczne s*nie może mi się przyda – zawsze to mniej obrzydliwe niż niemieckie pienia.
    1. Marcin Brixen
      Współczuję. Aż się wierzyć nie chce.

Leave a Reply