You are currently viewing Śniadanie na włamanie

Śniadanie na włamanie

Dozorczyni bloku, w którym mieszkali Hiobowscy, przeżyła już wiele dziwnych poranków. Ale te, który przytrafił jej się ostatnio szturmem zdobył jedno z czołowych miejsc. Zaczęło się banalnie: wyszła z miotłą przed blok i wtedy ich zobaczyła.
Na ławce pod blokiem siedziało dwóch panów pilnowanych przez dwóch policjantów.
– Czy moglibyśmy prosić o kawę? – odezwał się jeden z panów siedzących.
Pani Sitko osłupiała.
– Co wy sobie żarty stroicie? – ofuknęła ich. – Co to ja kawiarnia jestem?
– To wyjątkowa sytuacja – poinformował ją drugi zatrzymany. – Zostaliśmy zatrzymani za włamanie.
– Co w tym nadzwyczajnego?
– Właśnie – poparł panią Sitko pierwszy policjant. – Nic w tym nadzwyczajnego, że zostali zatrzymani.
– Nie zostali zatrzymani – wtrącił drugi policjant.
– Zostali.
– Nie zostali.
– Tak.
– Nie.
Pani Sitko osłupiała.
– Oni tak już dwie godziny – poskarżył się pierwszy siedzący. – Może i coś tam ukradliśmy…
– Nigdy się nie przyznawaj! – syknął drugi.
– Przecież sam widzisz, że nie wiedzą co z nami zrobić. A odejść nam nie pozwalają. Jakby pani była łaskawa jakieś kanapki albo chociaż kawę…
– A dlaczego to tak? – zaciekawiła się pani Sitko.
– Ponieważ nie jesteśmy patrolem policyjnym – rzekł z namaszczeniem drugi policjant.
– Jak to?!
– Ponieważ w patrolu musi być co najmniej dwóch policjantów.
– Przecież jesteście…!
– Tu jest tylko jeden prawdziwy policjant – rzekł z dumą drugi funkcjonariusz.
– A ja? – zaperzył się pierwszy policjant.
– Ty jesteś dubler policjanta mianowany przez wybranego z pogwałceniem Konstytucji neokomendanta.
– Przecież ma broń, mundur, pałę… – wyliczała pani Sitko.
– To wszystko nieważne – zamachał rękami drugi policjant. – On nie spełnia podstawowego warunku. Co musi mieć policjant, żeby być policjantem? – zapytał znienacka.
Padało wiele różnych odpowiedzi, ale nikt nie zgadł.
– Musi mieć oczywiście średnie wykształcenie – poinformował drugi policjant. – A ten dubler nie ma.
– Mam!
– To pokaż testy maturalne, hochsztaplerze! Bez tego nie jesteś policjantem, bez tego nie jesteśmy patrolem, bez tego nie możemy nikogo zatrzymać! – krzyczał drugi policjant.
– Przepraszam bardzo – odezwał się pierwszy siedzący. – Ale czy ma pan kompetencje, żeby coś takiego sprawdzać czy kwestionować? Komendant wysłał panów na patrol i tyle, to jego rzecz i jego odpowiedzialność…
– Mam takie kompetencje jak każdy uczciwy Polak – odciął się drugi policjant. – A pan co? Chce pan być aresztowany?
– Nie, skądże – pospieszył z odpowiedzią drugi siedzący. – Tylko wie pan co, siedzimy tu już długi czas. Głodni jesteśmy, no i do toalety by człek chciał. Jak długo będziecie nas tu trzymać? Kolega zziębnięty, chucha w dłonie, wie pan ile tego CO2 idzie w powietrze?
– Wiem – zasępił się drugi policjant. – Ale ja muszę zobaczyć tę maturę. Podejrzewam zresztą, że jej nie ma, a ten uzurpator po prostu wdział ten mundur nielegalnie.
– Moje testy maturalne są w archiwum Szkoły Dobrego Klimatu w Pawełkowicach – oznajmił z godnością pierwszy policjant.
– Trzeba było tak od razu. Idę tam. Choć podejrzewam, że na próżno – rzekł z ironią drugi policjant i poszedł. Pani Sitko też poszła, w końcu trzeba było zamieść schody. Siedzący też poszli. No bo ten jeden policjant co został, nie był w świetle przepisów patrolem.
Drugi policjant nie dotarł do testów maturalnych pierwszego policjanta. Kiedy już był na rogatkach Pawełkowic zadzwonił do niego wściekły komendant i kazał mu natychmiast przestać się wygłupiać i wracać do roboty, bo nie płacą mu za wycieczki. Drugi policjant nadal utrzymuje, że komendant to neokomendant i jest w zmowie z pierwszym policjantem, bo nie pozwolili mu przekonać się, że ta matura nie istnieje.

(Wyświetlono 256 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply