You are currently viewing Lekcja wstydu

Lekcja wstydu

Tata Łukaszka szedł przez osiedle gdy ujrzał mrożący krew w żyłach obrazek – jakiś rosły młodzian napadł staruszka i ukradł mu portfel. Kiedy przebiegał obok taty Łukaszka, ten zachował się jak trzeba. Nie, nie walczył z większym i silniejszym młodzianem, lecz zgrabnie podstawił mu nogę. Młodzian poleciał do przodu machając rękami, łupnął głową w tęczową ławkę i znieruchomiał.
– Dwie pieczenie na jednym ogniu – rzekł sentencjonalnie tata Łukaszka patrząc na tęczową ławkę, która kosztowała piętnaście tysięcy euro, a pogięła się tak straszliwie, jakby kosztowała euro piętnaście. Tata wyjął z dłoni złodzieja portfel i oddał go staruszkowi. Młodzian stęknął, wstał i podszedł do nich masując głowę.
– Nie udała się kradzież, co? – rzekł z potępieniem tata Łukaszka. – Nie wstyd ci okradać starych ludzi?
Młodzian milczał ponuro, a staruszek nerwowo zajrzał do portfela.
– Nic nie zabrał, nie zdążył – uspokoił go tata Łukaszka.
– Siedem tysięcy – powiedział staruszek i zamyślił się. – Trochę mało.
– Przecież on nic nie wziął – powtórzył tata Łukaszka.
– No to zostaje pan – młodzian rzucił z bezczelnym uśmiechem. – Nie wstyd panu okradać starych ludzi?
Tata Łukaszka zignorował tę zaczepkę i zapytał staruszka ile było w tym portfelu.
– Hm – rzekł staruszek.
– Dziesięć – podpowiedział złośliwie młodzian.
– Podoba mi się twój tok rozumowania – uśmiechnął się do niego przyjaźnie staruszek. – Dwanaście. Tu, panie drogi, było dwanaście tysięcy.
– Piętnaście – wciął się szybko młodzian. – Dołożyłem swoje trzy.
– Piętnaście – staruszek potrząsnął tacie Łukaszka portfelem przed nosem. – Gdzie jest zatem osiem tysięcy?
– Ja nic nie ukradłem – bronił się tata Łukaszka.
– Przecież wszyscy wiedzą, że Polacy kradną – wzruszył ramionami młodzian. – Pora ujawnić brudne karty ze swojej przeszłości. Musi pan oddać te osiem tysięcy.
– I odsetki – zastrzegł staruszek.
– Nie oddam, bo nie wziąłem.
– To my narobimy panu takiego wstydu na osiedlu… – zaczął staruszek i nie skończył, bo zagarnęła go przechodząca grupa ludzi. Tłum nie był zbyt liczny, ale za to bardzo międzynarodowy. Wszyscy manifestowali pod transparentami zaczynającymi się „My Polacy”.
– Ała! – rozległ się za plecami taty Łukaszka znajomy głos. Obejrzał się i ujrzał swoją żonę.
– Jak ty łazisz! – piszczała mama Łukaszka. – Oczu nie masz? Podeptałeś mnie! Wstydź się! Na oczach międzynarodowej społeczności…
– A właśnie – tata Łukaszka pokazał protestujących. – Dlaczego Niemiec i Rosjanie stoją pod transparentem „My Polacy”?
– Bo tak się okazuje międzynarodową solidarność.
Tata cofnął się i przeczytał co tam głoszą na transparentach. I aż się zagotował.
– My Polacy przepraszamy za to, że niemieckie koncerny samochodowe parę lat temu gazowały małpy w ramach testów? Dlaczego?
– Widzisz – powiedziała mama Łukaszka z powagą. – Bo człowiek tyle o sobie wie ile go sprawdzono. Zło drzemie w każdym człowieku. Nikt nie zagwarantuje że my będąc na ich miejscu zachowalibyśmy się inaczej. I tylko sytuacja nas przed tym uratowała. Na szczęście nie mamy swoich koncernów motoryzacyjnych. Gdybyśmy my mieli swoje koncerny motoryzacyjne to dzisiaj my gazowalibyśmy te małpy.

(Wyświetlono 276 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply