You are currently viewing Sztuka rozpoznawania płci

Sztuka rozpoznawania płci

Zaczęło się, że Hiobowscy spotkali pod osiedlowym sklepem spożywczym męża dozorczyni, pana Sitko.
– Dwa euro na bułkę – poprosił zmęczonym głosem pan Sitko. – Taki gorąc, że pić się chce.
– Od kiedy to bułki się pije? – zauważył jakiś dziwnie ubrany pan. – Ech, dobra. Dam panu te dwa euro jak nazwie mnie pan „Zuzanna”.
– Dlaczego? – pan Sitko osłupiał.
– Bo czuję się kobietą.
– Ale jest pan mężczyzną.
– Jestem osobą niebinarną, czuję się kobietą, powinien pan więc uszanować moje uczucia i nie adresować złośliwie mojej płci.
– E – powiedział pan Sitko, który zgubił się po drugim przecinku.
– Co pan gada, ja pana znam – odezwała się jakaś pani. – Pan mieszka na sąsiednim osiedlu, koło przystanku. Ma pan żonę i dwójkę dzieci.
– Jestem kobietą uwięzioną w ciele mężczyzny – pan Zuzanna zaczął płakać. – Proszę przestać mnie obrażać.
– A co pan ma w dowodzie osobistym? – nie odpuszczała sąsiadka. – Facet! Zenon! Przecież ja pana znam!
– Ludzie! Prześladują mnie!
– Nikt pana nie prześladuje – odezwała się zimno babcia Łukaszka.
– To niech pani patrzy – pan Zuzanna wszedł do sklepu. Krzyknął „jestem kobietą, jestem Zuzanna!”. Doleciał okrzyk ekspedientki zaczynający się na „wy” a kończący na „alaj”.
– No i widzicie – uśmiechnięty pan Zuzanna wyszedł zrelaksowanym krokiem. – Jestem prześladowany.
– Faktycznie – mama Łukaszka zaczęła płakać. – Murem za Zuzanną!
Zaczęło się schodzić coraz więcej ludzi. Część osób twierdziła, że pan Zuzanna ma nieodwracalne uszkodzenia neuronów w mózgu, część osób uważała, że pan Zuzanna bezczelnie udaje, ale część osób uważała, że ma on rację. Pan Zuzanna szedł przez osiedle, jego zwolennicy za nim, i co pewien czas powtarzał swój popisowy numer. Wchodził do jakiegoś sklepu i krzyczał, że jest kobietą i ma na imię Zuzanna.
Kiedy doszli pod osiedlowy oddział banku pan Zuzanna przystanął i zapytał czy zwolennicy i zwolenniczki zechcą go wesprzeć finansowo. Odpowiedzią był aplauz. Pan Zuzanna wszedł więc do banku. Przez otwarte drzwi wszystko było widać i słychać.
– Chciałbym założyć konto na zbiórkę – oświadczył pan Zuzanna.
– Na kogo to konto? – zapytała surowo pani z banku.
– Na mnie.
– Imię?
Pan Zuzanna przełknął ślinę i powiedział:
– Zenon.

(Wyświetlono 352 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Ten post ma jeden komentarz

  1. bez kropki
    Mniam!:)

Leave a Reply