Hiobowscy wracali późną nocą przez osiedle z jakichś zapóźnionych imienin. Babcia Łukaszka trochę się bała. Mama Łukaszka też:
– Tak to ciemno, ktoś człowieka może napaść. Tak nie może być.
– Jest bezpiecznie – tata Łukaszka pokazał samochód Straży Miejskiej.
Osiedle spało. Zamarło w bezruchu, świeciły się nocne latarnie, stały wszędzie auta. Przed nimi szła jakaś pani. I to było wszystko.
Uszli dosłownie sto metrów, gdy w jednym z samochodów otworzyły się drzwi i wysiadł jakiś pan. Podszedł prosto do pani i zadał pytanie tak, że Hiobowscy je usłyszeli:
– Czy pani popiera partię rządzącą?
Hiobowskich zamurowało, bo takiego pytania nie spodziewał się nikt.
– Tak – odparła zaskoczona pani.
Wtedy pan zrobił coś jeszcze bardziej zaskakującego. Zagarnął przedramieniem jej szyję i zaczął ją dusić. Pani zaczęła krzyczeć.
I pomimo tego, że mama Łukaszka przekonywała, że to normalna rzecz, że obcy mężczyzna trzyma za szyję obcą kobietę, reszta rodziny zaczęła wzywać pomocy. Łukaszek wystartował do szybkiego sprintu. Obudził śpiących w aucie strażników i ci z fasonem podjechali na miejsce.
Kiedy wysiadali pan nadal trzymał panią za szyję, ale teraz to on krzyczał.
– Dobrze, że panowie są! – zawołał i z trudem oderwał się od pani. – Zobaczcie co ona mi zrobiła! Ugryzła mnie!
– Napadł mnie i dusił – broniła się pani.
Mama Łukaszka śmiała się i opowiadała dowcipy o gryzoniach.
– Przecież przed chwilą sama się bałaś i mówiłaś, że nie może być aby ktoś człowieka napadł – przypomniała babcia Łukaszka. – A teraz…
– Sympatyk partii rządzącej to nie człowiek – machnęła dłonią mama.
– Jak to się stało, że pańska ręka znalazła się na szyi tej pani? – zapytał pierwszy strażnik.
– Dokonałem napaści obywatelskiej – wyjaśnił pan ze zbolałą miną masujący ugryzienie.
– A konkretnie?
Pan sięgnął do kieszenie i wyjął poradnik „Stop przemocy” dodany niedawno do „Wiodącego Tytułu Prasowego”.
– O proszę, tu jest napisane. Można napaść kobietę na ulicy, jeśli jest po godzinie pierwszej trzydzieści w nocy i popiera ona partię rządzącą.
– Dlaczego pan cytuje tylko to co panu wygodne? – spytał nachmurzony drugi strażnik. – Zapomniał pan o trzecim punkcie tego paragrafu. Muszą być ulotki hejtujące.
– Nie mam żadnych ulotek – zachrypiała pani masując szyję.
– Ale ja mam! – rzekł triumfalnie pan i sięgnął do swojego auta. Wziął plik ulotek z siedzenia i podał strażnikom/
– To nie moje – osłupiała pani.
– Każdy może tak powiedzieć – zgasił ją pan. – Ulotki są? Są. Można więc dusić.
– Można dokonać napaści – powiedział drugi strażnik. – To nie to samo. W następnym paragrafie jest podane co można zrobić. Ile masz tych ulotek, Brajan?
– Szesnaście – poinformował pierwszy strażnik.
– Piętnaście, liczyłem razem z panem – sprostował Łukaszek.
– W każdym razie mniej niż dwadzieścia – skwitował drugi strażnik. – Dusić można dopiero powyżej dwudziestu ulotek. Powyżej dziesięciu można jedynie sprzedać tak zwanego liścia. Niestety, przekroczył pan granice obywatelskiej napaści. Jest pan zatrzymany. Pan zaczął krzyczeć, szamotać się i wtedy pani napadnięta nie wytrzymała i pokazała w jego stronę środkowy palec.
– I co pani zrobiła najlepszego? – załamał ręce pierwszy strażnik. – Obraziła pani tym gestem wszystkie uduszone dzieci! Pani jest też zatrzymana.
Poradnik kiedy dusić kobietę
(Wyświetlono 358 razy, 1 dzisiaj)