You are currently viewing Feminizm stolarski

Feminizm stolarski

Wyjątkowo dramatyczne chwile w mieszkaniu Hiobowskich zaczęły się od bardzo banalnej rzeczy. W klapie podnoszonej szafki kuchennej przestał działać podnośnik gazowy i klapa opadała pod własnym ciężarem.
– Mógłbyś naprawić – sarkała mama Łukaszka.
– Naprawię, gdy przyznasz, że feminizm się kończy kiedy trzeba wymienić siłownik w szafce – powiedział tata Łukaszka i upił łyk herbaty.
– Nigdy – rzuciła mama przez zaciśnięte zęby i ruszyła na poszukiwania stolarza.
Znalazła go kilka mieszkań dalej, u mamy Wiktymiusza. Przykręcał nowy uchwyt do szuflady.
– Jakich osoba stolarska używa zaimków? – odezwała się mama Łukaszka.
Stolarz wolno się odwrócił i niepewnie zapytał, czy chodzi o elementy do mocowania szyb w drzwiczkach.
– Nie, chodzi mi o części mowy, jak się mam zwracać.
– Proszę pana – odparł z godnością stolarz.
– A więc proszę pana mam dla pana propozycję pracy.
Stolarz najpierw nie chciał się zgodzić, argumentując tym, że i tak ma dużo roboty. Później, kiedy usłyszał, że chodzi o drobiazg, zgodził się. Ale okazało się, że mama Łukaszka chowa w zanadrzu jeszcze jeden warunek.
– Przebrać się?!!! Za kobietę?!!!
– Cicho! Tak, zapłacę panu.
– Ale z góry.
I banknoty powędrowały do kieszeni pana stolarza. Pan stolarz wybrał coś z garderoby mamy Wiktymiusza, przebrał się i poszedł z mamą Łukaszka do jej mieszkania. Tam tata Łukaszka obejrzał go podejrzliwie, mruknął „hm”, ale nic nie powiedział. Stolarz obejrzał podnośnik, stwierdził, że ma taki nowy w aucie pod blokiem i że wraca za pięć minut.
Wrócił za trzy. Oparł się o drzwi, miał błędny wzrok i ciężko dyszał.
– Na schodach jest moja żona! Chyba mnie rozpoznała! Co robić?
– Podnośnik w klapie niech pani zrobi – zaproponował tata Łukaszka patrząc na stolarza coraz bardziej podejrzliwie. – W jakim kraju braliście ślub? Bo chyba nie w Polsce.
– W Ekwadorze – odparł nieprzytomnie pan stolarz i zabrał się za wymianę siłownika. Kiedy już kończył rozległ się dzwonek do drzwi. Łukaszek runął aby otworzyć, na progu stała jakaś pani. Pani zagaiła:
– Szukam mojego męża, stolarza. Podejrzewam, że mnie zdradza. Czy jest tutaj?
– Zaraz sprawdzę – odparł Łukaszek. Powędrował wgłąb mieszkania, zatrzymał się przed stolarzem i wyciągnął dłoń. Banknoty od mamy Łukaszka drugi raz zmieniły właściciela. Łukaszek wrócił do drzwi i oznajmił:
– U nas jest jakiś pan, który przebiera się za pieniądze w damskie ubrania.
Pani spojrzała na niego z obrzydzeniem i odeszła bez słowa. Stolarz dokończył. skasował pieniądze za naprawę i umknął cichaczem obiecując oddać ubranie mamie Wiktymiusza przy najbliższej okazji.
Mama Łukaszka stanęła przed synem i zażądała zwrotu pieniędzy, które dostał od stolarza.
– To moje pieniądze! – zaperzył się Łukaszek.
– A nie, bo moje! – zawołała mama.
Wśród Hiobowskich wybuchła gwałtowna dyskusja czyje są pieniądze: Łukaszka, mamy Łukaszka, stolarza, rządu, prezesa Narodowego Banku Polskiego czy Żydów.
– Bez nich nie zrobię zakupów – argumentowała mama.
– Pieniądze na żywność wydajesz na crossdressing? – Łukaszek uniósł brew. – Pożycz od taty.
– Pożyczę, gdy przyznasz, że feminizm się kończy kiedy trzeba wymienić mieć pieniądze – powiedział tata Łukaszka i upił łyk herbaty.
– Nigdy!

(Wyświetlono 192 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Leave a Reply