You are currently viewing Pomagamy na granicy, część 3

Pomagamy na granicy, część 3

Pierwsza noc spełzła na niczym. Obie mamy, Łukaszek i pani z grupy „Precz z granicą” poszli do strefy i chodzili kilka godzin po lesie z prowiantem i ubraniami i nic. Nikogo nie spotkali. Jeszce kiedy było ciemno wrócili na kwaterę i poszli spać.
Kiedy się obudzili była już pora obiadowa. Pani z grupy poszła do siebie obiecując wrócić wieczorem. Pozostała trójka usiadła w pokoju wspólnym pensjonatu, w którym było jeszcze kilka osób. I wybuchł spór. Łukaszek utrzymywał, że żadnych migrantów w lesie nie ma.
– No jak to nie ma! – upierały się mama Wiktymiusza i mama Łukaszka. – PRzeiceż i na Facebooku, i na Twitterze i w Najlepszej Telewizji są!
– Przepraszam – odezwała się smutno siedząca obok młoda dziewczyna w długich włosach. – Ale oni naprawdę tam są. Pomagam im co nas.
– Widzisz, jednak są – zwróciła się mama Łukaszka do swojego syna i zapytała w jaki sposób im pomaga.
– Daję zupy.
– Pani jest wulgarna – szeptała rozpłomieniona na twarzy mama Wiktymiusza.
Gospodarz, który również był na sali, poinformował mamę Wiktymiusza, że w drugim wyrazie pierwsza lira to z.
– Pani Staja-Maśko przyjechała tu z Warszawy wspierać migrantów. Jeśli pani spotyka co noc migrantów, to zapewne ma jakieś zdjęcia w telefonie – powiedział gospodarz.
– Mam – powiedziała smutno młoda dziewczyna w długich włosach i sięgnęła po telefon. – O, tu są.
Ekran był jednolicie czarny.
– Za blisko to selfie było robione – zauważył Łukaszek.
– Nic nie widać – mama Wiktymiusza była rozczarowana.
– W nocy jest przecież ciemno – zauważyła z godnością Staja-Maśko.
– Nie ma żadnych migrantów – oświadczył Łukaszek.
– Są.
– Dowody – zażądał gospodarz.
– Tak, dowody – załkała pani siedząca pod ścianą. – Do wody go wepchnęli. Tamci. Imigranta znaczy. Ibrahima. Miesiąc z wody nie wychodził aż mu się skrzela zaczęły wybijać.
Zapadła niezręczna cisza.
– To pani Watarzyna-Kappa – wyjaśnił gospodarz. – Tutejsza.
– Mam jeszcze inne dowody – szepnęła smutno Staja-Maśko. – Są ślady.
Wszyscy zażądali okazania śladów.
– To musimy iść na dwór – Staja-Maśko wstała i wyszła, a wraz z nią gospodarz i prawie wszyscy goście. Zostali tylko ci z Krakowa. Staja-Maśko zaprowadziła ich na skraj lasu i pokazała, na ziemi, wśród krzaków…
– Fe – stęknęła mama Wiktymiusza. – Co nam pani pokazuje?
– Imigrant to zrobił – szepnęła smutno Staja-Maśko.
– Myli się pani – rzekł autorytatywnie gospodarz rozgrzebując kijem. – To zrobił dzik.
– Po czym pan to poznaje?
– Są żołędzie. Proszę pani, jaki człowiek bierze żołędzie do ust?
Łukaszek zarżał i patrząc na mamę Wiktymiusza chciał coś powiedzieć, ale jego mama szturchnęła go w bok, więc zmilczał.
– Ibrahim co prawda nie jadł żołędzi, ale pamiętam jak żuł liście – Watarzyna Kappa znów zaczęła płakać. – Mówił, że dodają mu energii.
– Chyba z Kolumbii miał te liści – burknął gospodarz. – Jeśli to wszystkie ślady, to…
– Jest jeszcze coś – i Staja-Maśko zaprowadziła go kępy traw koło ulicy. Leżał tam butelki po piwie. Rzekła z namaszczeniem:
– Oto butelki po uchodźcach!
– Ibrahim do ust alkoholu nie brał! – Watarzyna Kappa przestała płakać.
– Muszę panią zmartwić, to też nie jest po migrantach – pokręcił głową gospodarz.
– A po kim?
– Po robotnikach. Tu obok jest budowa.
I wszyscy chcieli wrócić, ale Łukaszek zawołał, że nie powinni tak zostawiać butelek. Śmieci, ekologia i w ogóle. Wzięli więc i szli ulicą w poszukiwaniu śmietnika gdy nagle podjechał jakiś facet busem.
– Te butelki to po piwie? Nie męczcie się, ja je wezmę. Wszystkie.
– One są bezzwrotne, nie dostanie pan pieniędzy – przestrzegał go jeszcze gospodarz.
– Nie szkodzi, nie szkodzi… – pan zacierał radośnie dłonie.
– A pan ze śmieciarni? – spytał Łukaszek.
– Nie. Z telewizji.

(Wyświetlono 350 razy, 1 dzisiaj)

Marcin Brixen

Jestem z Poznania, jestem inżynierem.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. bez kropki
    …i dlaczego śmieciarnia i telewizja to jedno;). Ale i tak, obawiam się, rosyjskie TV jest najlepsza. Oglądam ich regularnie… Co się tam mówi o Polsce i Polakach to głowa mała. Gorsze, że tam chyba w to wierzą. Wierzą i nie widzą wewnętrznej sprzeczności – oblrzymia, potężna Rosja, światowe supermocarstwo a jako swego wroga przedstawia… maleńką Polskę. Przecież to się kupy nie trzyma.
    1. Marcin Brixen
      Propaganda nie musi być logiczna…

Leave a Reply